środa, 18 listopada 2015

jesteś potrzebny...

zdj:flickr/Wayne S. Grazio/Lic CC
31 Gdy Syn Człowieczy przyjdzie w swej chwale i wszyscy aniołowie z Nim, wtedy zasiądzie na swoim tronie pełnym chwały. 32 I zgromadzą się przed Nim wszystkie narody, a On oddzieli jednych [ludzi] od drugich, jak pasterz oddziela owce od kozłów. 33 Owce postawi po prawej, a kozły po swojej lewej stronie. 34Wtedy odezwie się Król do tych po prawej stronie: "Pójdźcie, błogosławieni Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane wam od założenia świata! 
35 Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść; 
byłem spragniony, a daliście Mi pić; 
byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie; 
36 byłem nagi, a przyodzialiście Mnie; 
byłem chory, a odwiedziliście Mnie; 
byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie". 
37 Wówczas zapytają sprawiedliwi: "Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym i nakarmiliśmy Ciebie? spragnionym i daliśmy Ci pić? 38 Kiedy widzieliśmy Cię przybyszem i przyjęliśmy Cię? lub nagim i przyodzialiśmy Cię? 39 Kiedy widzieliśmy Cię chorym lub w więzieniu i przyszliśmy do Ciebie?" 40 A Król im odpowie: "Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili". Mt 25, 31-40.

Mili Moi…
Mocno intensywny początek tygodnia już za mną. Wczoraj dzień zakupów. Nie lubię tego bardzo. Ale w związku z tym, że nasze karty kredytowe znów działają, a nazbierało się mnóstwo drobiazgów, które należało zakupić do domu i do kościoła, spędziłem wczoraj prawie cały dzień na łażeniu po sklepach. Prawdziwy horror… Za to wieczorem dobre spotkanie rozeznające. Choć w osłabionym składzie, nasza wspólnotowa grupa rozeznająca coraz lepiej sobie radzi przygotowując środowe spotkania wspólnotowe.

Dziś natomiast spotkanie księży z naszego wikariatu (w Polsce nazywa się to dekanatem), czyli w naszym przypadku z wszystkich parafii Bridgeport (a jest ich czternaście). Spotkanie połączone z lunchem, tym razem miało miejsce u nas. Od samego rana musieliśmy więc je nieco przygotować. Ale po raz pierwszy poczułem, że spotkanie było sensowne. Dziś wywiązała się piękna rozmowa o tym, co dają nam zmiany w życiu – głównie chodziło o zmiany dotyczące naszych zaangażowani duszpasterskich i miejsc pracy. Amerykańscy księża są bardzo otwarci i chętnie się dzielą, także tym, co trudne. Sentencją, którą sobie szczególnie zapamiętam, jest zdanie jednego z okolicznych proboszczów, który wśród rzeczy, które natychmiast po rozpoczęciu pracy w nowym miejscu należy zrobić, umieścił znalezienie najbliższej siłowni, żeby mieć miejsce na pozbywanie się psychicznych napięć. Bardzo mądra rada…

Przy okazji spotkania udało mi się załatwić kilka spraw. Przede wszystkim porozmawiałem z sekretarzem biskupa, który jest proboszczem w sąsiedniej parafii (dodam, że młodszym ode mnie, ale nader sympatycznym) o terminie mojej instalacji. To taki obrzęd wprowadzenia nowego proboszcza do parafii, którego dokonuje biskup, lub jego delegat. Wkrótce się okaże kiedy to nastąpi. Pogawędziłem też z naszym wikariuszem na temat najbliższych zmian, które muszą się u nas dokonać dla lepszego przestrzegania prawa kościelnego. Okazało się, że kierunek zmian jest właściwy i zyskałem potwierdzenie moich intuicji. I z tych konsultacji szczerze się cieszę, tym bardziej, że zyskałem wraz z nimi obietnicę dalszej ewentualnej pomocy, gdybym jej w czymkolwiek potrzebował.

A w Słowie dziś słyszę zachętę do wrażliwości i to ściśle ukierunkowanej. Otóż ma mieć ona za adresatów najmniejszych. Czyli tych wszystkich, którzy są w rzeczywistej potrzebie, nie dadzą sobie rady sami, są bezradni i naprawdę potrzebują pomocy. To jedyne kryteria. Ani wyznanie, ani kolor skóry, ani rodzaj podzielanych przekonań, tylko realna potrzeba. To duże wyzwanie w świecie, w którym wołanie o pomoc nadchodzi z każdej niemal strony, a ich mnogość uodparnia na jakiekolwiek szczere porywy serca…

Co więcej, Jezus pokazuje wyraźnie, że nie oczekuje od swoich uczniów tylko tego, żeby się szczerze wzruszali, ale dużo bardziej pragnie ich realnego zaangażowania się w pomoc. A to kosztuje dużo więcej, niż ciepłe słowo, czy nawet najmilszy gest solidarności, choć i one pewnie mają swoje znaczenie. Człowieczeństwo – to wspólny mianownik. Ono ma nas motywować do pomocy, która przekracza pozory. Człowieczeństwo, dla którego ten drugi jest ważniejszy, niż kwiatek krówka, czy piesek. Człowieczeństwo, które, kiedy już raz zacznie pomagać, nie może przestać. Bo wie, że samemu Bogu pomaga… Stając się Jego rękami w świecie. I dostrzegając Jego rysy w tych najmniejszych. Dziś. Tu. Teraz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz