zdj:flickr/Jeff Krause/Lic CC
(Łk 17,20-25)
Jezus zapytany przez faryzeuszów, kiedy przyjdzie królestwo Boże, odpowiedział
im: Królestwo Boże nie przyjdzie dostrzegalnie; i nie powiedzą: "Oto tu
jest" albo: "tam". Oto bowiem królestwo Boże pośród was jest. Do
uczniów zaś rzekł: Przyjdzie czas, kiedy zapragniecie ujrzeć choćby jeden z dni
Syna Człowieczego, a nie zobaczycie. Powiedzą wam: Oto tam lub: Oto tu. Nie chodźcie
tam i nie biegnijcie za nimi. Bo jak błyskawica, gdy zabłyśnie, świeci od
jednego krańca widnokręgu aż do drugiego, tak będzie z Synem Człowieczym w dniu
Jego. Wpierw jednak musi wiele wycierpieć i być odrzuconym przez to pokolenie.
Mili Moi…
Właśnie przed chwilą ukończyłem pracę nad rekolekcjami dla kobiet, które
rozpoczynamy… jutro. Czyli jak zawsze wszystko na ostatnią chwilę. Ale na
pociechę powiem, że dziś zajmowałem się już tylko kwestiami technicznymi –
planem dnia, drukowaniem, pakowaniem… Jestem gotów jutro rano wyruszyć.
Zamierzam po drodze nawiedzić jeszcze sanktuarium Matki Cabrini, które mieści
się na Bronxie, ponieważ to właśnie jutro przypada jej wspomnienie. Ale w tym
roku, nauczony ubiegłorocznymi doświadczeniami, zamierzam nawiedzić ją w
godzinach przedpołudniowych. Ufam, że będzie „czynne”. Chcę się przy jej
relikwiach pomodlić za naszą Polonię. Wszak to patronka emigrantów.
Mój kalendarz powoli się zapełnia. Wiele spotkań kurtuazyjnych – jest ojciec
nowym proboszczem, chcieliśmy, żeby ojciec z nami spędził chwilę, zobaczył nas…
Grupy, indywidualni parafianie… A jak już tu siedzimy, to chciałbym ojcu
powiedzieć… Sporo pomysłów. Pewnie niejeden całkiem dobry. Trudno je wszystkie
podjąć w pierwszym tygodniu. Ale zbieram i przyglądam się… Dużo dobra w
ludziach…
A dziś szukałem Jezusa… I poczułem po raz pierwszy co znaczy nie móc Go
znaleźć. Poszukiwania dotyczyły figury Pana Jezusa ze świątecznego żłóbka,
która miała posłużyć jako motyw na bożonarodzeniową kartkę. Obszedłem cały
kościół, zajrzałem do każdej szczeliny (jak się później okazało, jednak nie do
każdej) i w pewnej chwili poczułem się zupełnie bezradny, a ta niemoc
odnalezienia Jezusa była wręcz bolesna. Tym bardziej, że czas naglił, bo za
chwilę miał się w kościele odbywać pogrzeb. Jak się okazało, poszukiwania
Jezusa mogą zostać zwieńczone sukcesem tylko wówczas, kiedy się spojrzy w górę.
Dokładnie tak, jak w życiu. Nasza figura znalazła się w szafie wysoko ponad głowami,
której ja nawet nie zauważyłem, bo mój wzrok błądził po rejonach łatwo
dostępnych… Taka mała lekcja.
Może tym cenniejsza, że Jezus dziś zapewnia o obecności Królestwa pośród nas.
Ale czy potrafimy je dostrzec? Czy widzimy, że ono już przyszło? Może brakuje
tego spojrzenia w górę, połączonego z baczną obserwacją horyzontu. Jeśli bowiem
są one rozdzielone w naszej rzeczywistości, to grozi nam albo skrajny
materializm i beznadzieja (przy ujęciu jedynie horyzontalnym), albo naiwny
spirytualizm i angelizm (przy ujęciu wertykalnym).
Innymi słowy
trudno dostrzec Boże Królestwo bez uwzględnienia faktu, że ono łączy w sobie
pierwiastek Boski i ludzki, materię i ducha. A najdoskonalszym ich połączeniem
jest sam Jezus. To On jest Królestwem. To On jest pomiędzy nami. To On
nieustannie przychodzi. Dlatego to szukanie Jezusa jest tak ważne. Dlatego nasz
kręgosłup szyjny jest wyposażony w zdolność poruszania głową na boki oraz w
górę i w dół. Może więc warto się dziś rozejrzeć – tak na nowo przyglądając się
rzeczom już znanym (może także najbardziej znanemu już przecież błękitowi nieba)
po to, żeby dostrzec ślady Jego obecności… A potem ruszyć z miejsca…
Dokąd??? Zwiedzać Królestwo… Tę
rozległą, szczęśliwą krainę…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz