zdj:flickr/Alan Creech/Lic CC
(J
6,54.60-69)
Ucząc w synagodze w Kafarnaum Jezus powiedział: Kto
spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go
wskrzeszę w dniu ostatecznym. A spośród Jego uczniów, którzy to
usłyszeli, wielu mówiło: Trudna jest ta mowa. Któż jej może
słuchać? Jezus jednak świadom tego, że uczniowie Jego na to
szemrali, rzekł do nich: To was gorszy? A gdy ujrzycie Syna
Człowieczego, jak będzie wstępował tam, gdzie był przedtem? Duch
daje życie; ciało na nic się nie przyda. Słowa, które Ja wam
powiedziałem, są duchem i są życiem. Lecz pośród was są tacy,
którzy nie wierzą. Jezus bowiem na początku wiedział, którzy to
są , co nie wierzą, i kto miał Go wydać. Rzekł więc: Oto
dlaczego wam powiedziałem: Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli
mu to nie zostało dane przez Ojca. Odtąd wielu uczniów Jego
odeszło i już z Nim nie chodziło. Rzekł więc Jezus do Dwunastu:
Czyż i wy chcecie odejść? Odpowiedział Mu Szymon Piotr: Panie, do
kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego. A myśmy
uwierzyli i poznali, że Ty jesteś Świętym Boga.
Mili
Moi...
I oto niedziela kolejna za nami... Wczoraj wieczorem bardzo
miłe spotkanie z siostrami w Newarku. Wspominałem już o tym, że o
100% wzrasta mi liczba słuchaczek konsekrowanych. W minionym roku
skupienia prowadziłem dla dwóch sióstr, a w najbliższym aż dla
czterech. Wszystko to w porównaniu do Polski inne... Odległości
większe, wspólnoty mniejsze. Ale zapał ten sam...
A
dziś... Dawno już nie odprawiałem tylko jednej Mszy w niedzielę.
Sam poczułem się jak na wakacjach... Ale za to z radością
stwierdziłem, że ludzi zrobiło się nieco więcej, co jest oznaką
kończących się wakacji. A nas to cieszy, bo im bardziej mury
naszej katedry pustoszeją, tym smutniej, a im nas więcej, tym
radośniej.
A pytanie Jezusa skierowane do uczniów uzmysławia
mi, że decyzja o pozostaniu, czy odejściu, jest decyzją codzienną,
ponieważ relacja z Jezusem jest dynamiczna i każdego dnia oczekuje
On czegoś nowego. Albo w to wchodzę, albo się poddaję i jakbym
wówczas rezygnował. Chodzenie za Nim domaga się wielkiej odwagi.
Na szczęście jednak nie trzeba jej szukać w sobie, bo chyba nikt z
nas nie jest zdolny do zakwestionowania logicznych zasad, którym
podlega nasz rozum i do uwierzenia w to, co nie mieści się w
głowie. Takiej odwagi może udzielić nam tylko On. Odwagi
klęknięcia przed tajemnicą. Jeśli człowiek ją odkryje, wówczas
przestaje się liczyć to, co inni mają na ten temat do powiedzenia,
przestają się liczyć głosy mędrców, zaczyna się liczyć tylko
Jego głos i Jego Słowo.
Fundamentalizm? Nieeee....
Radykalizm ewangeliczny. Wiara w to, że Mówiący jest prawdomówny.
I jeśli deklaruje, że będzie nas karmił swoim Ciałem, to nie
oszukuje. I czyni to, przemieniając nas jednocześnie w siebie.
Stajemy się tym, co spożywamy, jak powiadał św. Leon Wielki. Bóg
chce dokonać przebóstwienia naszego życia, chce w nim być obecny
w sposób szalony, intymny, najbliższy z możliwych. A my? No nie
przesadzajmy Panie Jezu... Mamy takie ciekawe życie... Jest tyle
spraw... Ty jesteś jedną z nich, tą niedzielną, świąteczną,
rzadką, niekonieczną... Nawet jeśli opuścimy Mszę, to przecież
za tydzień będzie następna... Komunia święta??? Nooo... Może
nie dziś... Jakieś tam grzeszki... Spowiedź??? No bywam... Jak
czuję potrzebę... Ale dziś nie czuję... Potrzeba zwykle
przychodzi na święta... Tak to już z potrzebami bywa – trudno
przewidzieć kiedy się pojawią...
Klepiemy więc Panie Jezu
tę duchową biedę... Ale przecież jest dobrze... Obowiązki
wypełniamy. Wszyscy wokół mówią, że Ty nas kochasz. Jest tylu
gorszych od nas. Więc ostateczny bilans na plusie... I powinieneś
być zadowolony... Tylu ludzi dziś odchodzi, przestają chodzić do
kościółka. A my przecież wciąż chodzimy. Więc umówmy się, że
będziemy się wzajemnie szanowali Panie Jezu. Ty uszanujesz nasze
potrzeby, a my uszanujemy... no coś tam uszanujemy. Jeszcze się
zastanowimy co...
My wierzący...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz