niedziela, 2 sierpnia 2015

nie milczeć...



Mt 14, 1-12
W owym czasie doszła do uszu tetrarchy Heroda wieść o Jezusie. I rzekł do swych dworzan: «To Jan Chrzciciel. On powstał z martwych i dlatego moce cudotwórcze działają w nim». Herod bowiem kazał pochwycić Jana i związanego wrzucić do więzienia. Powodem była Herodiada, żona brata jego Filipa. Jan bowiem upominał go: «Nie wolno ci jej trzymać». Chętnie też byłby go zgładził, bał się jednak ludu, ponieważ miano go za proroka. Otóż kiedy obchodzono urodziny Heroda, tańczyła córka Herodiady wobec gości i spodobała się Herodowi. Zatem pod przysięgą obiecał jej dać wszystko, o cokolwiek poprosi. A ona, przedtem już podmówiona przez swą matkę, powiedziała: «Daj mi tu na misie głowę Jana Chrzciciela». Zasmucił się król. Lecz przez wzgląd na przysięgę i na współbiesiadników kazał jej dać. Posłał więc kata i kazał ściąć Jana w więzieniu. Przyniesiono głowę jego na misie i dano dziewczęciu, a ono zaniosło ją swojej matce. Uczniowie zaś Jana przyszli, zabrali jego ciało i pogrzebali je; potem poszli i donieśli o tym Jezusowi.

Mili Moi...
Od wczoraj w naszej parafii gościmy księdza Michała Olszewskiego, znanego rekolekcjonistę i ewangelizatora. Rozpoczęliśmy nasze ćwiczenia duchowe od Eucharystii dla wspólnoty Odnowy w Duchu Świętym, którą sprawowaliśmy wczoraj. Po niej wylądowaliśmy w gościnie u D, gdzie jadłem sałatkę greką przyrządzoną przez jej męża, Greka... Czegoś takiego nigdy wcześniej nie spotkałem... Przepyszne.

A dziś po południu Msza Święta po angielsku i homilia tłumaczona na angielski. Podziwiałem wprawę tłumaczki, zwłaszcza, że jest to jednak język "branżowy" i rzadko kto po angielsku zna słówka typu "Wieczernik", czy "przeistoczenie". Po Mszy spotkanie dla młodzieży, a wieczorem Msza z Modlitwą o Uzdrowienie. Jesteśmy więc o tej wieczornej porze doskonale wymęczeni, ale szczęśliwi, bo nieco ludzi odpowiedziało na to nasze zaproszenie i kościół był prawie pełen. Niech łaska Boża się szeroko rozlewa i dotyka wszystkich...

A historia Jana Chrzciciela przypomina mi o konieczności wyrazistości, nawet wbrew sympatiom ludzkim. Kiedyś było mi łatwiej. Pamiętam czasy liceum, kiedy naprawdę nie miało znaczenia co i kto będzie sobie o mnie myślał. Konsekwencja i radykalizm jawiły mi się jako rzeczy proste. Dziś już nieco inaczej. Może dlatego, że człek dojrzał. Może dlatego, że pojął nieco kapłańską odpowiedzialność za innych, których trzeba przyciągać do Chrystusa. Niemniej dziś pojawiła się myśl o prawdzie, której nie można zamknąć ust. I to przyciąganie do Jezusa nigdy nie może dokonywać się wbrew niej, czy obok niej.

Prawda musi być głoszona - wprost i bez ubierania jej w kolorowe piórka. Jan mówił jasno - nie wolno ci mieć cudzej żony. Nie dbał o siebie. Dbał o prawdę, która nie pochodziła od niego. Ale on był jej stróżem i obrońcą. Głosicielem. Prorokiem. Wszyscy mamy nimi być, na mocy misji prorockiej Jezusa, w której uczestniczymy. I to Jego prawdę mamy nieść temu światu. Wykluczone więc milczenie. Ale również wykluczona wybiórczość - głoszę całą prawdę, a nie tylko tę jej wygodną część, tę, której sam jestem w stanie sprostać. Przyznacie, że to trudne... Ale mam pewność wewnętrzną, że warto. Bo Prawda wyzwala, zbawia, ratuje, uświęca...

Ja jestem Drogą, Prawdą i Życiem - mówi Pan...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz