piątek, 14 sierpnia 2015

i zaczął go dusić...



(Mt 18,21-19,1)
Piotr zbliżył się do Jezusa i zapytał: Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat wykroczy przeciwko mnie? Czy aż siedem razy? Jezus mu odrzekł: Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy. Dlatego podobne jest królestwo niebieskie do króla, który chciał rozliczyć się ze swymi sługami. Gdy zaczął się rozliczać, przyprowadzono mu jednego, który mu był winien dziesięć tysięcy talentów. Ponieważ nie miał z czego ich oddać, pan kazał sprzedać go razem z żoną, dziećmi i całym jego mieniem, aby tak dług odzyskać. Wtedy sługa upadł przed nim i prosił go: Panie, miej cierpliwość nade mną, a wszystko ci oddam. Pan ulitował się nad tym sługą, uwolnił go i dług mu darował. Lecz gdy sługa ów wyszedł, spotkał jednego ze współsług, który mu był winien sto denarów. Chwycił go i zaczął dusić, mówiąc: Oddaj, coś winien! Jego współsługa upadł przed nim i prosił go: Miej cierpliwość nade mną, a oddam tobie. On jednak nie chciał, lecz poszedł i wtrącił go do więzienia, dopóki nie odda długu. Współsłudzy jego widząc, co się działo, bardzo się zasmucili. Poszli i opowiedzieli swemu panu wszystko, co zaszło. Wtedy pan jego wezwał go przed siebie i rzekł mu: Sługo niegodziwy! Darowałem ci cały ten dług, ponieważ mnie prosiłeś. Czyż więc i ty nie powinieneś był ulitować się nad swoim współsługą, jak ja ulitowałem się nad tobą? I uniesiony gniewem pan jego kazał wydać go katom, dopóki mu całego długu nie odda. Podobnie uczyni wam Ojciec mój niebieski, jeżeli każdy z was nie przebaczy z serca swemu bratu. Gdy Jezus dokończył tych mów, opuścił Galileję i przeniósł się w granice Judei za Jordan.

Mili Moi...
Jest 21.30, a ja właśnie skończyłem spowiadać ostatniego człowieka. A rozpocząłem dziś cykl spotkań w tym właśnie celu o godzinie 17.00. Nie wiem jak się nazywam, ale jestem szczęśliwy, bo wierzę, że ta posługa naprawdę ma sens. Kocham być księdzem. Zwłaszcza kiedy patrzę na rozpromienione buzie, na które wraca nadzieja. To On jest jej źródłem i On chce jej udzielać. Czy zatem mogę powiedzieć "nie mam czasu", "jestem zmęczony", "przyjdź kiedy indziej"? Co On powiedziałby na to? Jak to dziś zapytał mnie siostrzeniec ojca proboszcza, który z nim przybył z Polski - to o której kończysz pracę? Moja odpowiedź może nieco żartobliwa, ale całkiem prawdziwa - do ostatniego klienta. Tak musi być...

Proboszcz szczęśliwie wylądował, więc nie jest już tak pusto w domu. Sprawozdanie mu zdałem. A od jutra to znowu on odbiera telefony :) Ja natomiast od jutra... Zaczynam produkcję soków... Dziś wybraliśmy się z M. do sklepu, aby zakupić sokowirówkę, która pozwoli mi własnoręcznie wyciskać soki warzywno owocowe, które są dość ważnym składnikiem mojego obecnego sposobu odżywiania. Dotąd M. przyrządzała mi je we własnym domu, a od dziś, po instruktażu (jak na zdjęciu) wchodzę w kolejny etap dojrzałości żywieniowej i przejmuję tę część mego losu we własne ręce. Zobaczymy z jakim skutkiem :)

A w Słowie uderzają mnie dwie sprawy. Pierwsza to jakiś przejaw dobrej woli tego dłużnika, który był winien swemu panu niezwykła sumę pieniędzy. Może to dość naiwne, ale jednak prosi go o czas do spłaty, uniża się przed nim, żebrze o zmiłowanie. Szans na spłatę właściwie nie ma żadnych, ale jednak przyzywa miłosierdzia. Druga ważna lekcja to hojność owego pana. Robi coś, o co wcale nie jest proszony. Daruje mu cały dług, mimo że wcale nie musiał. Mógł spróbować odzyskać choć część. 

Uwolniony sługa nie umiał jednak po otrzymaniu tak wielkiej łaski docenić tego daru i całe swoje napięcie przekuł w agresję wobec własnego dłużnika. Smutny finał tej historii pokazuje jedno - niezrozumienie... I może to jest właśnie diagnoza nas, którzy tuż po opuszczeniu konfesjonału jesteśmy skłonni dusić naszych winowajców. Nie rozumiemy co się właśnie dokonało. Że Bóg darował nam dług nieskończony, taki, z którym nasze skończone, ludzkie krzywdy równać się w żaden sposób nie mogą... Bo gdybyśmy rozumieli... To pewnie w naszym życiu nieustannie rozbrzmiewałoby echo... Echo nadzwyczajnego daru Bożego miłosierdzia. Echo Jego przebaczenia... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz