wtorek, 28 lipca 2015

bogowie...


zdj:flickr/JasonBechtel/Lic CC
(Mt 13,31-35)
Jezus opowiedział tłumom tę przypowieść: Królestwo niebieskie podobne jest do ziarnka gorczycy, które ktoś wziął i posiał na swej roli. Jest ono najmniejsze ze wszystkich nasion, lecz gdy wyrośnie, jest większe od innych jarzyn i staje się drzewem, tak że ptaki przylatują z powietrza i gnieżdżą się na jego gałęziach. Powiedział im inną przypowieść: Królestwo niebieskie podobne jest do zaczynu, który pewna kobieta wzięła i włożyła w trzy miary mąki, aż się wszystko zakwasiło. To wszystko mówił Jezus tłumom w przypowieściach, a bez przypowieści nic im nie mówił. Tak miało się spełnić słowo Proroka: Otworzę usta w przypowieściach, wypowiem rzeczy ukryte od założenia świata.

Mili Moi...
Dziś zrealizowałem jedno z marzeń sprzed niemal roku... Otóż posprzątałem zakrystię kościelną (jedną z dwóch). Dziesięć worków śmiecia wszelakiego wylądowało w kontenerze. Dotychczasowy chaos miał wielu ojców. Każdy coś dorzucał i z szuflad się wysypywało... Teraz jest tam tak czysto, że aż sam boje się wchodzić :) Kosztowało mnie to jednak ogromnie dużo wysiłku. A przede mną jeszcze jedna zakrystia, ministrancka, też w nienajlepszym stanie :)

Potem chwila przerwy, a pod wieczór wynoszenie gruzu z polskiej szkoły, gdzie wyburzane są niektóre ściany, żeby w połączonych klasach mogło się zmieścić więcej dzieci. Ja co prawda pełniłem tam tylko rolę pomocniczą. Dwaj zacni parafianie dokonali dzieła... Doby słuch i dobre serce mają... Wczoraj w kościele zapraszałem do pomocy wszystkich. A ci dwaj usłyszeli...  Podejrzewam, że dokładnie tak samo jest z moimi kazaniami :)

A dziś w pierwszym czytaniu mowa o Izraelitach czczących złotego cielca... Tak sobie pomyślałem, że otaczająca nas rzeczywistość pełna jest podobnych grzechów, a może i gorszych jeszcze. Bo Izraelici przynajmniej stworzyli sobie bożka, za którym chcieli podążać. Dziś człowiek o niczym takim nie myśli. Sam dla siebie jest bogiem... Ale żeby tylko dla siebie... Chce być bogiem dla innych. Ale trudno mu, bo inni też chcą być bogami. Nie ma więc za bardzo na kim objawiać swoje władzy i potęgi. Wybiera więc najsłabszych i bezbronnych - niszcząc życie i "tworząc" je według własnych reguł... W takim świecie żyjemy. I można nań narzekać...

Ale można też uwierzyć w moc Ewangelii, która nic nie straciła na swojej sile i nadal jest "pełna Boga" - jedynego i prawdziwego Boga. Z tym Bogiem warto iść do tego właśnie świata i zobaczyć cuda... W każdej amerykańskiej diecezji przed Wielkanocą zwykle kilkaset osób przygotowuje się do przyjęcia chrztu w Kościele Katolickim. Odkrywają oni, że zapowiedziane Królestwo powoli, ale konsekwentnie w Nim się realizuje... Bóg objawia potęgę drzemiącą w małym, ewangelicznym ziarnie... Trafia do serc na tak wielu różnych drogach... Jest twórczy i nigdy nie marnuje okazji...

To my je marnujemy, podczas gdy Boża historia, historia Jego Królestwa trwa...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz