niedziela, 24 maja 2015

Pasterz czuwa...


zdj:flickr/Kris Haamer/Lic CC
22 Obchodzono wtedy w Jerozolimie uroczystość Poświęcenia świątyni. Było to w zimie. 23 Jezus przechadzał się w świątyni, w portyku Salomona. 24 Otoczyli Go Żydzi i mówili do Niego: "Dokąd będziesz nas trzymał w niepewności? Jeśli Ty jesteś Mesjaszem, powiedz nam otwarcie!" 25 Rzekł do nich Jezus: "Powiedziałem wam, a nie wierzycie. Czyny, których dokonuję w imię mojego Ojca, świadczą o Mnie. 26 Ale wy nie wierzycie, bo nie jesteście z moich owiec. 27 Moje owce słuchają mego głosu, a Ja znam je. Idą one za Mną 28 i Ja daję im życie wieczne. Nie zginą one na wieki i nikt nie wyrwie ich z mojej ręki. 29 Ojciec mój, który Mi je dał, jest większy od wszystkich. I nikt nie może ich wyrwać z ręki mego Ojca. 30 Ja i Ojciec jedno jesteśmy". J 10, 22-30

Mili Moi...
Dziś jest jeden z tych busy days... Od rana w locie... Najpierw głosowanie. Wycieczka z proboszczem do New Britain i skreślenie z przyjemnością tego, co skreślić należało. Tu rzeczywiście doceniam smak patriotyzmu. Dwie godziny jazdy, żeby dokonać trzydziestosekundowego aktu obywatelskiego. Ale nie miałem najmniejszych wątpliwości, że tak trzeba. Przy okazji nawiedziliśmy naszego współbrata Jurka, który jest tam proboszczem.

Po powrocie zabrałem się za przygotowania do dzisiejszego wieczoru. Bo już za godzinę rozpoczynamy czuwanie przed Uroczystością Zesłania Ducha Świętego. Dziś pewnie pojawią się najwierniejsi, bo uroczystość wypada w jeden z długich weekendów amerykańskich i wiele osób odpoczywa wyjazdowo. Jutro pewnie też będą pustki w Kościele.

Ale przygotowania przygotowaniami, a o 16.00 w katedrze Msza Święta z okazji bierzmowania. Łączymy się z parafią katedralną, ponieważ za mało mamy kandydatów, żeby organizować tę uroczystość samodzielnie. W tym roku sześcioro naszych dzieciaków przyjęło ten sakrament. Ja oczywiście jak zawsze pod wielkim wrażeniem kazania bp. Caggiano. Kiedy mówił o skutkach bierzmowania, o Duchu i o tym, co On w nas sprawia, sam doświadczałem ogromnego wewnętrznego poruszenia. Ma "to coś" z góry... Chwała Najwyższemu za takich kaznodziejów...

Katedra wypełniona ludźmi różnych ras, kultur, języków... Żeby zrozumieć lepiej czym jest Ameryka, warto wspomnieć, że Modlitwa Wiernych była odczytywana po angielsku, po polsku, po hiszpańsku, po portugalsku, po wietnamsku, po kreolsku i w swahili. A wszyscy oni słyszeli swój język ojczysty (...) słyszymy ich głoszących w naszych językach wielkie dzieła Boże (Dzieje Apostolskie). Tu niewątpliwie Duch musi się udzielać, pozwalając tak różnym ludziom żyć obok siebie i ze sobą...

A u nas dziś franciszkańskie święto, rocznica poświęcenia bazyliki asyskiej, więc i czytania inne... Ale Pan przemówił do mnie szczególnie taką świadomością przynależności... Ja przecież należę do Kogoś tak potężnego, że nikt, ani nic nie może się z Nim równać. Co więcej - nikt, ani nic nie może mnie wyrwać z Jego ręki. To powinno być w moim życiu źródłem ogromnego pokoju, bo przecież nie ma w nim nic, o czym mój Pan by nie wiedział. A jeśli On wie, to dlaczego ja się zamartwiam jakby nie wiedział?

Co więcej, On traktuje każdego z nas jak kogoś absolutnie wyjątkowego. Bo w istocie tacy jesteśmy. Nie ma drugiego, nawet podobnego do mnie egzemplarza. W tej niepowtarzalności, Bóg wchodząc w relację z nami, potrafi stworzyć klimat, w którym czujemy się tak, jakbyśmy byli absolutnie jedyni na świecie, a On jakby pochylał się tylko nad nami. Kiedy się modlimy, nie towarzyszy nam przecież myśl, że na świecie modli się w tym momencie milion innych osób, ale wydaje się nam, że Bóg jest skupiony tylko i wyłącznie na nas...

Wydaje się? Nie... Nie wydaje się nam... Tak rzeczywiście jest... On sobie radzi z tym milionem modlących się... On jest Bogiem... Który rzeczywiście pochyla się z troską nad każdym z nas. Jeśli tylko z ufnością do Niego wołamy... Innymi słowy - jeśli ta przynależność do Niego ma dla nas istotne znaczenie... Dla mnie ma... Dziś po raz kolejny przekonałem się jak wielkie...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz