sobota, 25 kwietnia 2015

nawróceni...


zdj:flickr/Nestor Lacle/Lic CC
(Dz 9,1-20)
Szaweł ciągle jeszcze siał grozę i dyszał żądzą zabijania uczniów Pańskich. Udał się do arcykapłana i poprosił go o listy do synagog w Damaszku, aby mógł uwięzić i przyprowadzić do Jerozolimy mężczyzn i kobiety, zwolenników tej drogi, jeśliby jakichś znalazł. Gdy zbliżał się już w swojej podróży do Damaszku, olśniła go nagle światłość z nieba. A gdy upadł na ziemię, usłyszał głos, który mówił: Szawle, Szawle, dlaczego Mnie prześladujesz? Kto jesteś, Panie? - powiedział. A On: Ja jestem Jezus, którego ty prześladujesz. Wstań i wejdź do miasta, tam ci powiedzą, co masz czynić. Ludzie, którzy mu towarzyszyli w drodze, oniemieli ze zdumienia, słyszeli bowiem głos, lecz nie widzieli nikogo. Szaweł podniósł się z ziemi, a kiedy otworzył oczy, nic nie widział. Wprowadzili go więc do Damaszku, trzymając za ręce. Przez trzy dni nic nie widział i ani nie jadł, ani nie pił. W Damaszku znajdował się pewien uczeń, imieniem Ananiasz. Ananiaszu! - przemówił do niego Pan w widzeniu. A on odrzekł: Jestem, Panie! A Pan do niego: Idź na ulicę Prostą i zapytaj w domu Judy o Szawła z Tarsu, bo właśnie się modli. /I ujrzał w widzeniu, jak człowiek imieniem Ananiasz wszedł i położył na nim ręce, aby przejrzał/. Panie - odpowiedział Ananiasz - słyszałem z wielu stron, jak dużo złego wyrządził ten człowiek świętym Twoim w Jerozolimie. I ma on także władzę od arcykapłanów więzić tutaj wszystkich, którzy wzywają Twego imienia. Idź - odpowiedział mu Pan - bo wybrałem sobie tego człowieka za narzędzie. On zaniesie imię moje do pogan i królów, i do synów Izraela. I pokażę mu, jak wiele będzie musiał wycierpieć dla mego imienia. Wtedy Ananiasz poszedł. Wszedł do domu, położył na nim ręce i powiedział: Szawle, bracie, Pan Jezus, który ukazał ci się na drodze, którą szedłeś, przysłał mnie, abyś przejrzał i został napełniony Duchem Świętym. Natychmiast jakby łuski spadły z jego oczu i odzyskał wzrok, i został ochrzczony. A gdy go nakarmiono, odzyskał siły. Jakiś czas spędził z uczniami w Damaszku i zaraz zaczął głosić w synagogach, że Jezus jest Synem Bożym.

Mili Moi...
No kiepski dzień... Nie mogłem otworzyć oczu od rana. Głowa leciała mi w różne strony. Żadnego skupienia na pracy. Żadnej. Ani czytać. Ani telewizji oglądać. Ani się modlić... No taki jakiś dzień... Zmuszałem się, ale skutki nie są imponujące...

Wczoraj już nie napisałem, ale wieczorową porą przeżyliśmy piękne nabożeństwo wyboru Jezusa Panem swojego życia. Zdecydowałem się to zrobić metodą, której zwykle nie używam. To znaczy pozwalając na swobodne wyznanie własnymi słowami. Rzadko się na ten sposób decyduję, bo częstokroć jest on dla ludzi krępujący - tak przez mikrofon, przed grupą... Ale wczoraj zaryzykowałem i okazało się, że to jednak możliwe. Te wyznania przed Panem były bardzo piękne. Takie rzeczywiście z serca płynące. Dużo radości... Bo jak zawsze, mam najgłębsze przekonanie, że Pan Jezus bierze nasze słowa na poważnie i życie świadomych, przebudzonych chrześcijan zaczyna się zmieniać w Nim, z Nim i dla Niego...

Dziś też doszły do nas nowiutkie księgi liturgiczne. To dar od rodziców dzieci pierwszokomunijnych. Nasze księgi domagały sie już zmiany. A to ten element stałego wyposażenia parafii, który naprawdę nieczęsto jest zmieniany. Ale zakupów ciąg dalszy nastąpi już niedługo. Jednakowoż w Polsce. Bo tam sporo ładniejszych rzeczy. A nade wszystko... wiadomo :) Taniej...

Nie wiem czy zastanawialiście się kiedyś dlaczego Jezus powołuje łobuzów na swoich świadków? Dziś mamy obraz nawrócenia Szawła. My często myślimy o nim jako o gorliwym misjonarzu, autorze pięknych listów, świadku Jezusa... Ale przed nawróceniem to była wyjątkowa szuja i raczej nikt nie chciał mieć go wśród swoich znajomych. A Jezus właśnie jego wybrał, dając mu tak niezwykłe doświadczenie swojej obecności, które okazało się wystarczającym wstrząsem do całkowitej przemiany życia...

Dziś też obserwujemy całe zastępy nawróconych łobuzów, którzy nie tylko przyznają się do Jezusa, ale wprost Go głoszą. Jeżdżą po rekolekcjach dla młodych i starszych i opowiadają swoje historie, które są niejednokrotnie pełne cudownych interwencji Boga... Dlaczego ich Pan wybiera? Dlaczego im to zleca?

A może dlatego, że na uczciwych i świątobliwych chrześcijan zasiadających w kościelnych ławach dawno nie może już liczyć. Wszak oni są wierzący, wszak spotykają się ze swoim Jezuskiem w kościółku i jest im dobrze... Po co się wychylać? Po co czynić cokolwiek więcej? A zresztą o czym moglibyśmy opowiedzieć? Przecież nasze życie nie zostało wyrwane z niewoli, nie ma w  nim cudownych interwencji... Nie ma? O Panie... to co to za chrześcijańskie życie, w którym Bóg się nie objawia? Co to za wiara, która nie widzi cudów? Co to za miłość, która nie chce o Jezusie opowiedzieć całemu światu?

Jeśli nie my, to kto? Prostytutki, złodzieje, a nawet i... kamienie, jeśli będzie trzeba... Wzbudzi Pan świadków, bo Jego Słowo musi być głoszone... Wciąż połowa świata go jeszcze nie usłyszała...

Otwórz serce... Otwórz ucho... Otwórz usta... Przyłącz się...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz