środa, 11 marca 2015

nie licząc...


zdj:flickr/east_lothian_museums/Lic CC
(Mt 18,21-35)
Piotr zbliżył się do Jezusa i zapytał: Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat wykroczy przeciwko mnie? Czy aż siedem razy? Jezus mu odrzekł: Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy. Dlatego podobne jest królestwo niebieskie do króla, który chciał rozliczyć się ze swymi sługami. Gdy zaczął się rozliczać, przyprowadzono mu jednego, który mu był winien dziesięć tysięcy talentów. Ponieważ nie miał z czego ich oddać, pan kazał sprzedać go razem z żoną, dziećmi i całym jego mieniem, aby tak dług odzyskać. Wtedy sługa upadł przed nim i prosił go: Panie, miej cierpliwość nade mną, a wszystko ci oddam. Pan ulitował się nad tym sługą, uwolnił go i dług mu darował. Lecz gdy sługa ów wyszedł, spotkał jednego ze współsług, który mu był winien sto denarów. Chwycił go i zaczął dusić, mówiąc: Oddaj, coś winien! Jego współsługa upadł przed nim i prosił go: Miej cierpliwość nade mną, a oddam tobie. On jednak nie chciał, lecz poszedł i wtrącił go do więzienia, dopóki nie odda długu. Współsłudzy jego widząc, co się działo, bardzo się zasmucili. Poszli i opowiedzieli swemu panu wszystko, co zaszło. Wtedy pan jego wezwał go przed siebie i rzekł mu: Sługo niegodziwy! Darowałem ci cały ten dług, ponieważ mnie prosiłeś. Czyż więc i ty nie powinieneś był ulitować się nad swoim współsługą, jak ja ulitowałem się nad tobą? I uniesiony gniewem pan jego kazał wydać go katom, dopóki mu całego długu nie odda. Podobnie uczyni wam Ojciec mój niebieski, jeżeli każdy z was nie przebaczy z serca swemu bratu.

Mili Moi...
Dziś poczułem się jak w sierpniu.... Ale nie dlatego, że za oknem pięknie i zielono, ale dlatego, że podobnie jak w sierpniu, postanowiłem pozwiedzać szpitale... Od środka. Już nie jako gość :) W sierpniu, jak Czytelnicy pamiętają, podczas rekolekcji dla sióstr nazaretanek w Krakowie miałem noc na SORze. Monitorowano moje serce, które znacząco wówczas przyspieszyło. Nie wiem, czy ono jest młodsze od reszty ciała, czy wyrywa się ku wieczności, w każdym razie dziś znów nie nadążałem za nim. Choć objawy były nieco inne niż wówczas, to jednakowoż wszystko znów rozbiło się o szaleńcze tętno i wysokie ciśnienie. Do szpitala zatem marsz, a tam trochę różnych badań, które wykazały, że jestem całkiem zdrowy. Orzeczono zatem stres i zalecono odpoczynek...

Więc zacząłem od "wiecznego odpoczynku" na popołudniowych modlitwach za jedną z moich chorych, którą odwiedzałem co miesiąc, a która w sobotę wróciła do domu ojca. Potem jeszcze spowiedź podczas Mszy wieczornej. I oto mogę zająć się swoim odpoczynkiem. Choć moja dzisiejsza przygoda zdrowotna miała miejsce właśnie podczas odpoczynku, więc nie wiem do końca czy to bezpieczne. Wizyta w szpitalu jednak znów pokazała mi ludzkie oblicze służby zdrowia. Każdy następny krok był mi dokładnie wyjaśniany, każda kolejna pielęgniarka przedstawiała mi się z imienia i tłumaczyła co będzie robić, każdy pracownik po badaniu życzył mi zdrowia i lepszego samopoczucia. Od samego uśmiechania się lekarzy na korytarzu robiło mi się lepiej. Zobaczymy na jak długo :)

A Piotr dziś tak hojny w przebaczaniu. Siedem razy to naprawdę dużo, więc z pewnością o szczodrym sercu mowa. Ale nie mogę się oprzeć wrażeniu, że Piotr pyta o co innego. Tak jakby w jego pytaniu było ukryte drugie dno, podwójny sens. Czy Piotr czasem nie pyta o to, kiedy już nie musi przebaczać? Pokaż, wskaż mi ten moment, kiedy nie jestem juz zobowiązany do przebaczenia. Chcę znać dokładną liczbę, w której wyczerpują się moje wysiłki, moja cierpliwość i moja hojność. Podaj mi schemat, bo w schematach czuję się bezpiecznie. Można w nich policzyć, zważyć, zmierzyć. Nie trzeba czuć i myśleć. Wystarczy policzyć. Ten ma już sześć "przebaczeń", a ten dopiero trzy. Notujemy. I już wszystko wiadomo... A potem? Kiedy limity się wyczerpią? Wtedy już nic nie muszę... A moja pamięć odtworzy wszystkie bolesne obrazy bez szczególnego wysiłku... Nadejdzie czas zemsty, czas odpłaty, czas kary...

A Jezus mówi coś szokującego... Siedemdziesiąt razy po siedem... Nie wystarczy ci życia, żebyś wyczerpał limity. Mnie uczyń swoim limitem Piotrze. W domu Ojca mojego się nie liczy... I chrześcijanie liczyć nie będą... Nie będą???



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz