poniedziałek, 23 marca 2015

cienie cieni...

zdj:flickr/Will Thomas - Creative Commons Account/Lic CC
(J 12,20-33)
Wśród tych, którzy przybyli, aby oddać pokłon /Bogu/ w czasie święta, byli też niektórzy Grecy. Oni więc przystąpili do Filipa, pochodzącego z Betsaidy Galilejskiej, i prosili go mówiąc: Panie, chcemy ujrzeć Jezusa. Filip poszedł i powiedział Andrzejowi. Z kolei Andrzej i Filip poszli i powiedzieli Jezusowi. A Jezus dał im taką odpowiedź: Nadeszła godzina, aby został uwielbiony Syn Człowieczy. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity. Ten, kto kocha swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne. A kto by chciał Mi służyć, niech idzie na Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa. A jeśli ktoś Mi służy, uczci go mój Ojciec. Teraz dusza moja doznała lęku i cóż mam powiedzieć? Ojcze, wybaw Mnie od tej godziny. Nie, właśnie dlatego przyszedłem na tę godzinę. Ojcze, wsław Twoje imię. Wtem rozległ się głos z nieba: Już wsławiłem i jeszcze wsławię. Tłum stojący /to/ usłyszał i mówił: Zagrzmiało! Inni mówili: Anioł przemówił do Niego. Na to rzekł Jezus: Głos ten rozległ się nie ze względu na Mnie, ale ze względu na was. Teraz odbywa się sąd nad tym światem. Teraz władca tego świata zostanie precz wyrzucony. A Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie. To powiedział zaznaczając, jaką śmiercią miał umrzeć.

Mili Moi...
Artystyczne wrażenia wczorajszego wieczoru wciąż jawią mi się jako niemożliwe do opisania... Otóż byłem na koncercie grupy "Celtic Woman", na który zabrali mnie moi przedobrzy parafianie. Tę grupę odkryłem już dawno temu i nawet zakupiłem w Polsce płyty, które wożę w samochodzie do dziś. Ale nie marzyło mi się nawet być na ich koncercie. A tu taka niespodzianka (bo była to rzeczywiście niespodzianka). U końca wpisu filmik z piosenką, od której moje przyjaźń z tymi paniami się zaczęła... A wczoraj? No pięknie było... Naprawdę pięknie. Jeszcze tylko koncert Josha Grobana i Hillsong United i będę całkowicie usatysfakcjonowany...

Wróciłem w nocy, a dziś od rana cotygodniowa, niedzielna walka o zbawienie dusz... Spowiedzi coraz więcej, jak to przed świętami. Dwie Eucharystie, dziś ze szczególną zachętą do duchowej adopcji dziecka poczętego, którą chcemy podejmować w naszej parafii w środę. A po Mszy wycieczka do Clifton i tam dwie godziny pomocy w spowiedzi przedświątecznej. Przy okazji spotkałem księdza Adama, który prawie trzy lata temu, kiedy po raz pierwszy byłem w Stanach, był przewodnikiem naszej małej grupki po New Yorku. Jakiż ten świat jest mały...

A dziś Grecy szukają Jezusa... Chcą Go zobaczyć... Żebyż tak katolicy oddali się podobnym poszukiwaniom. Ale większość z nas jest przekonana, że już znaleźliśmy i nic więcej czynić nie trzeba. Widzimy cienie cieni, ale to nam wystarcza. Nie ma w nas żaru poszukiwania Prawdy. Jesteśmy zadowoleni z tego, co mamy, bo i tak wydaje nam się, że mamy więcej, niż "oni" - niewierzący.

Ale Jezus wcale dziś się Grekom nie objawia. Nie woła ich i nie pokazuje im się tak po prostu. Wręcz przeciwnie - wypowiada długi monolog... wobec swoich uczniów. Po co? Bo jeśli oni zrozumieją Jego tajemnicę, to będą mogli "objawiać Jezusa" również wówczas, kiedy Go już na ziemi fizycznie nie będzie. Muszą jednak podjąć wysiłek zrozumienia.

Odwieczne marzenie Boga - dać się poznać człowiekowi... Ale nie tak całkiem za darmo. Bo Bóg już wie, że tego człowiek nie uszanuje. Ceną jest wysiłek poszukiwania Boga, który wcale nie chce się ukrywać i z miłością objawia się tym, którzy Go szukają...

Modlę się dziś, żeby wołanie Greków - Panie, chcemy zobaczyć Jezusa, stało się również moim i Waszym wołaniem...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz