wtorek, 27 stycznia 2015

uzdrawiasz?


zdj:flickr/Artotem/Lic CC
(Łk 10,1-9)
Spośród swoich uczniów wyznaczył Pan jeszcze innych siedemdziesięciu dwóch i wysłał ich po dwóch przed sobą do każdego miasta i miejscowości, dokąd sam przyjść zamierzał. Powiedział też do nich: żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało; proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo. Idźcie, oto was posyłam jak owce między wilki. Nie noście z sobą trzosa ani torby, ani sandałów; i nikogo w drodze nie pozdrawiajcie! Gdy do jakiego domu wejdziecie, najpierw mówcie: Pokój temu domowi! Jeśli tam mieszka człowiek godny pokoju, wasz pokój spocznie na nim; jeśli nie, powróci do was. W tym samym domu zostańcie, jedząc i pijąc, co mają: bo zasługuje robotnik na swoją zapłatę. Nie przechodźcie z domu do domu. Jeśli do jakiego miasta wejdziecie i przyjmą was, jedzcie, co wam podadzą; uzdrawiajcie chorych, którzy tam są, i mówcie im: Przybliżyło się do was królestwo Boże.

Mili Moi...
No zdumiewające rzeczy się dzieją. Dziś poczułem jakiś przypływ naukowego zapału i "dziabnąłem" kawał książki o św. Maksymilianie. Ale może to ze strachu... Bo mój serdeczny przyjaciel z roku poinformował mnie, że uczelnia bardzo za mną tęskni i kto wie, czy uda się uczelni przetrwać zimowa sesję bez mojej obecności. A mnie na samą myśl o nieplanowanym wyjeździe do Polski w przyszłym tygodniu, przeszedł dreszcz... Jednakowoż po południu nadeszły bardziej obiecujące wieści i prawdopodobnie uczelnia beze mnie sie ostoi...

Ale mam jeszcze inną radość. Otóż pan Andrzej zaradził dziś drobnemu dyskomfortowi w mojej pieczarze mieszkalnej. Otóż odkąd się tu wprowadziłem, nie było zimnej wody w prysznicu. Mieszacz nie działał. Prysznic nie zawsze należał do przyjemności :) A od dziś będzie inaczej. Poza tym kilka innych usterek hydraulicznych znalazło dziś swój szczęśliwy finał. No małe rzeczy, a cieszą...

A u nas w USA (o matko, ale to brzmi) to idzie Armagedon. Mówią o tym nawet w polskiej telewizji od rana. Śniegu ma być metr (swojego auta jutro nie odnajdę) i wszyscy traktują sprawę nieprawdopodobnie poważnie. Oczywiście nie dyskutuję z ludzkimi niepokojami. Każdy ma swoje. Przyglądam się jednak i obserwuję. Jest to wszystko dość ciekawe i w porównaniu do Polski dość egzotyczne. Dziś gubernator zarządził zakaz poruszania się samochodami po godzinie 21 - dla bezpieczeństwa i żeby nie utrudniać pracy służbom. Osobliwe... Jutro rano więc nie ma nawet sensu otwierać kościoła.

Nie wiem czy was nie zastanawia sposób w jaki Jezu mówi o głoszeniu nauki przez uczniów w połączeniu z... uzdrawianiem chorych. Jakby mówił o rzeczy najbardziej oczywistej pod słońcem. Jakby to uzdrawianie chorych było takim naturalnym dodatkiem do ewangelizacji. Nic szczególnego? To dlaczego my czytając o tym dziś  traktujemy te słowa chyba niczym baśnie z tysiąca i jednej nocy? Ale kto ma uzdrawiać? Ja????? To chyba jakiś żart...

No ale jeśli to jest żart, to cała reszta Ewangelii chyba też. Jeśli natomiast żartem nie jest... Ojoj... To chyba mamy problem. Bo trzeba by zacząć od poważnego potraktowania misji głoszenia. Macie kogoś takiego, o kim możecie powiedzieć, że dzięki waszemu "głoszeniu" (w jakikolwiek sposób by się ono nie dokonało) zbliżył się do Boga? Nawrócił się? Zmienił swoje życie? I nie chodzi wcale o pyszałkowate "liczenie przypadków", ale o fakt, konkret, jakąkolwiek sytuację, która potwierdziłaby zrealizowanie tego Jezusowego polecenia. W naszym życiu, według naszych możliwości, na naszą miarę?

Jeśli tak, to czas przejść do obietnicy z tym zadaniem związanej i uwierzyć Jezusowi, że posyła nas również do uzdrawiania. Nie tylko w przenośni, nie tylko w sensie duchowym. Jeśli nie... To może warto uwierzyć, że żniwo już dojrzało i czeka na robotników (sami księża tu nie poradzą). Tylko uwierzenie, że to wszystko nie jest żartem odrobinę kosztuje... Może dwie odrobiny... A może nawet więcej... Spróbujmy razem...

1 komentarz:

  1. Ogromnie się cieszę że chce Ojciec spróbować razem i że widzi Ojciec to że sami księża tu nie poradzą. Spróbujmy razem, ale zacznijmy od planowania. Podejdźmy do tych spraw jak do prowadzenia firmy. Pomyślmy co nam do tego będzie potrzebne, co nam może w tym przeszkodzić, co już mamy, a czego nam brakuje. Nie trzymajmy się schematów. Może nie tylko ewangelizujmy będąc w grupie modlitewnej i organizując 1 Mszę z modlitwą o uzdrowienie raz na pół roku, ale ewangelizujmy będąc częścią ośrodka ewangelizującego, który organizował by co tydzień w każdą niedzielę Msze Święte z modlitwą o uzdrowienie. Ale jeżdżąc od parafii do parafii i organizując taką modlitwę podczas każdej Mszy Świętej w danej parafii.

    OdpowiedzUsuń