czwartek, 4 grudnia 2014

zwierz dziki...


zdj:flickr/Today is a good day/Lic CC
(Mt 15,29-37)
Jezus przyszedł nad Jezioro Galilejskie. Wszedł na górę i tam siedział. I przyszły do Niego wielkie tłumy, mając z sobą chromych, ułomnych, niewidomych, niemych i wielu innych, i położyli ich u nóg Jego, a On ich uzdrowił. Tłumy zdumiewały się widząc, że niemi mówią, ułomni są zdrowi, chromi chodzą, niewidomi widzą. I wielbiły Boga Izraela. Lecz Jezus przywołał swoich uczniów i rzekł: Żal Mi tego tłumu! Już trzy dni trwają przy Mnie, a nie mają co jeść. Nie chcę ich puścić zgłodniałych, żeby kto nie zasłabł w drodze. Na to rzekli Mu uczniowie: Skąd tu na pustkowiu weźmiemy tyle chleba żeby nakarmić takie mnóstwo? Jezus zapytał ich: Ile macie chlebów? Odpowiedzieli: Siedem i parę rybek. Polecił ludowi usiąść na ziemi; wziął siedem chlebów i ryby, i odmówiwszy dziękczynienie, połamał, dawał uczniom, uczniowie zaś tłumom. Jedli wszyscy do sytości, a pozostałych ułomków zebrano jeszcze siedem pełnych koszów.

Mili Moi...
No kolejny dzień odpłynął w siną dal. Ale jestem zadowolony, bo prawie już skończyłem podręcznik do prawa jazdy, w którym znajduje się nawet informacja w jaki sposób wysiadać z samochodu. Trudno w to uwierzyć. Ale kierowca musi to wiedzieć :)
Mój dzisiejszy dzień również związany był z tworzeniem biuletynu parafialnego, co samo w sobie nie jest dramatem, chyba że... jak dziś - brakuje ci trochę treści do części anglojęzycznej. Ostatecznie postanowiłem naszym emerytom podrzucić informację o powołaniowym dniu skupienia w seminarium naszej diecezji. Może raz coś innego niż badanie słuchu, czy ranking lekarzy... :)

A gdyby ktoś miał wątpliwości, że pracuję na misjach, to właśnie wróciłem z akcji w dzikim buszu. Po mszy dostałem cynk, że dziki zwierz buszuje po kościele. Może bym i ją zlekceważył, gdyby nie pewien mały, ale znaczący fakt... Dzisiejszego poranka znalazłem wazon z kwiatami przewrócony i kwiaty rozwleczone po podłodze. To wzbudziło rzecz jasna moje podejrzenia, ale później o wszystkim zapomniałem. Rozpoczęliśmy więc polowanie i w pewnym momencie udało nam się zapędzić do szafy racoona, czyli ni mniej, ni więcej tylko... szopa pracza. Telefon do organizacji pomocowej w takich sytuacjach, ale zamiast nich przybywa... niezawodna policja, która wpada na znakomity pomysł, żeby otworzyć szafę i próbować go nakierować na drzwi. Napięcie rośnie jak w "Szklanej pułapce", drzwi do szafy powoli się odmykają, wszyscy uzbrojeni, oczekujemy w napięciu... i.... nic. Nie ma szopa w szafie. Rozpoczynają się poszukiwania po całym kościele. I... nic... Policjanci się poddali, a ja jestem ciekaw co znajdę o poranku po wejściu do kościoła.

A kiedy dziś słyszę o niewidomych, chromych, głuchych i niemych, to myślę sobie - dla nas to tylko słowa, a za każdym z nich kryje się ludzki dramat, w którym Jezus chce być obecny. On wchodzi z mocą uzdrowienia w ich życie. Przerywa te dramaty i całkowicie odmienia ich życie. Mało tego - poprzez cudowne nakarmienie ludzi pokazuje, że chce wejść w najdrobniejsze ludzkie sprawy, w te najbardziej banalne i pierwotne też. Głód jest jedną z takich potrzeb. Jezus chce być we wszystkim, bo rozczula Go nasza kondycja. Widzi jak zmagamy się z tą rzeczywistością i jak sobie z nią nie radzimy. I naprawdę potrafi nam współczuć.

Jedno tylko musi się stać... W tej Ewangelii padają słowa, które mogą nam umknąć, a są ważne. Trwali przy Nim. Oni są z Nim, co oznacza, że jednocześnie nie są gdzieś indziej. Są całkowicie zaangażowani w Jego sprawy. Słuchają, patrzą, doświadczają. Nie ma nic ważniejszego. Nie odchodzą ani na krok. Tego trzeba. Żeby Jezus mógł zająć się naszymi sprawami, my najpierw musimy się zająć Jego sprawami. Pomyślałem sobie - Adwent, rekolekcje adwentowe nadchodzą... Jak je przeżyjesz? Trwając z Jezusem, czy raczej bywając z Nim?

4 komentarze:

  1. taki post do tanca i rozanca ;) :) a szop w szafie siedzi i zawija te sreberka ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niech Ojciec się pomodli za mnie. Bardzo o to proszę.
    pozdrawiam, pax!

    OdpowiedzUsuń
  3. Moniko,dobrze to ujelas.
    Po przeczytaniu kazdego postu,czuje jak o.Michal sieje w mim sercu nowe ziarenka wiary,/codziennie systematycznie dosiewa i dosiewa, / a ja musze pielegnowac te ziarenka, usuwajac nieustannie odrastajace chwasty grzechu w Sakramencie Pokuty i Pojednania .
    Podlewac je modlitwa i czyniac dobro ,by wzrastaly wydajac owoce na CHwale Boga.

    OdpowiedzUsuń