wtorek, 2 grudnia 2014

wszystko inaczej...


zdj:flickr/GlasgowAmateur/Lic CC
(Mt 8,5-11)
Gdy Jezus wszedł do Kafarnaum, zwrócił się do Niego setnik i prosił Go, mówiąc: Panie, sługa mój leży w domu sparaliżowany i bardzo cierpi. Rzekł mu Jezus: Przyjdę i uzdrowię go. Lecz setnik odpowiedział: Panie, nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój, ale powiedz tylko słowo, a mój sługa odzyska zdrowie. Bo i ja, choć podlegam władzy, mam pod sobą żołnierzy. Mówię temu: Idź! - a idzie; drugiemu: Chodź tu! - a przychodzi; a słudze: Zrób to! - a robi. Gdy Jezus to usłyszał, zdziwił się i rzekł do tych, którzy szli za Nim: Zaprawdę powiadam wam: U nikogo w Izraelu nie znalazłem tak wielkiej wiary. Lecz powiadam wam: Wielu przyjdzie ze Wschodu i Zachodu i zasiądą do stołu z Abrahamem, Izaakiem i Jakubem w królestwie niebieskim.

Mili Moi...
No i dziś po raz kolejny doświadczyłem jak to Pan Bóg potrafi zmienić nawet najlepsze po ludzku plany... Kiedy juz odprawiłem pierwsze Roraty, pomodliłem się z bratem Georgem o poranku i właśnie zasiadałem do sławetnego już podręcznika dla młodego kierowcy, który studiuję już zgoła miesiąc, właśnie wówczas zadzwonił do drzwi... dostawca krzeseł. A zatem założyłem czapeczkę i z trzema innymi śmiałkami rozpakowaliśmy i wnieśliśmy do sali pod kościołem 150 nowiuśkich, eleganckich krzeseł. Kiedy tylko skończyliśmy to dzieło i zasiedliśmy do napojów, nagle zadzwonił telefon i kolejna niespodzianka dnia - tu szpital św. Wincentego, wasza parafianka jest u nas i przydałby się ksiądz... Próbowałem się dowiedzieć po co, bo przemiła pani poinformowała mnie, że wczoraj pacjentka została namaszczona przez miejscowego kapelana. I bynajmniej nie chodziło mi o uniknięcie wyjazdu, ile raczej o właściwie przygotowanie - żebym zabrał co należy. Ale szczegółów nie uzyskałem, więc przygotowany byłem na każdy wariant... Jak się okazało, pacjentka miała po południu zostać odłączona od aparatury podtrzymującej życie i chodziło właściwie o to, żeby się za nią pomodlić i pobłogosławić w tę ostatnią drogę. Pomodliliśmy się więc i udzieliłem jej odpustu zupełnego na godzinę śmierci. Ale wydarzenie dla mnie mocno stresujące, bo nigdy wcześniej w tym szpitalu nie byłem i musiałem się jakoś odnaleźć, co nie jest takie proste... A skądinąd podejrzewam, że jutro zadzwoni zakład pogrzebowy z kolejnym wyzwaniem...

Po powrocie więc, moja kondycja nie pozwoliła mi wrócić do przerwanej o poranku lektury. Wnioskuję, że jeśli będę codziennie czytał dwa zdania, to prawdopodobnie prawo jazdy uzyskam w 2017 roku, choć i to nie jest pewne, bo możliwe, że do tego czasu zapomnę połowę informacji i trzeba będzie zacząć czytać od początku...

Urzeka mnie dziś pokora setnika. Wszak jest to reprezentant władzy, reprezentant okupanta, który przychodzi do przedstawiciela narodu okupowanego i pochylając głowę, prosi Go o pomoc. Jezus zdaje się nie spieszyć z decyzją. Komentatorzy twierdzą, że zamiast "przyjdę i uzdrowię go" należy raczej tłumaczyć - "czyż mam przyjść i uzdrowić go?" To pytanie przypomina inne, zadane przez Jezusa Jego Matce - "czyż to moja lub twoja spraw Niewiasto?" Ale ostatecznie Pan jest gotów uczynić cud. Tyle, że setnik zaczyna mówić o swojej niegodności i o słowie Jezusa, które może wszystko. Pokorna postawa tego człowieka doczekała się nagrody nie tylko w postaci uzdrowienia sługi, ale również w tym, że jego słowa stają się naszymi podczas każdej Eucharystii.

Pokorne wyznanie, że słowo Jezusa jest wszechmocne... Gdyby udało się to przekonanie wzbudzić we wszystkich wierzących, ten świat wyglądałby zupełnie inaczej. Znaki i cuda widzielibyśmy na każdym kroku, a miłość Jezusa stawałaby się znana coraz szerzej po świecie. Ale trzeba by skłonić głowę i wyznać, że naprawdę nie ma w nas nic, co Jezusa mogłoby zachwycić, zaskoczyć, czy zafascynować; co mogłoby Go urzec i o czym by nie wiedział... Czy rzeczywiście jednak? Wszak dziś wobec setnika jest mocno zaskoczony. Być może to jest jedyna rzecz, być może to właśnie to... Nasza pokora, której On już po nas sie nie spodziewał... Może to mogłoby Go zaskoczyć... Może warto spróbować...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz