czwartek, 11 grudnia 2014

pocieszony...


zdj:flickr/Thomas N./Lic CC
(Mt 11,28-30)
Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie.

Mili Moi...
No i zakończyliśmy rekolekcje adwentowe w naszej parafii. Ludzi dziś chyba było najwięcej. Niektórzy mówili, że jak w niedziele, ale ja nie mam takiej miary w oczach, żeby to ocenić. Z pewnością było trochę ludzi, których twarze były dla mnie zupełnie obce. W każdym razie każdy rekolekcjonista odczuwa radość, kiedy ludzi nie ubywa, ale przybywa. A ja mogę tylko podkreślić jeszcze raz coś, co już wielokrotnie mówiłem - uwielbiam głosić Słowo i doświadczam ogromnej radości, kiedy znajdują się tacy, którzy chcą go słuchać. Przy okazji już dwa głosy w konfesjonale zasugerowały, że przydałyby się spotkania nad Słowem Bożym, które tłumaczone, mogłoby głębiej docierać do ludzkich serc. Zobaczymy co da się zrobić. Chodzi mi po głowie taki comiesięczny dzień skupienia dla parafii. Tylko wiadomo, że jeśli się człek na coś zdecyduje, to trzeba w tym konsekwentnie trwać - przygotowywać się i traktować poważnie uczestników. A nas nadal jest tutaj tylko dwóch... Wiele radości z tych naszych rekolekcji doznałem... Wiele radości...

Ale to nie jedyne rekolekcje, które trwały w naszej parafii. Odnowa w Duchu Świętym przeżywa swoje REO. Dziś mieliśmy nabożeństwo wyboru Jezusa Panem swojego życia. Po Mszy wieczornej. Właściwie przed chwilą skończyliśmy. Zrobiłem to tak, jak zwykle tego nie robię :) A mianowicie - ze względu na niewielką liczbę osób, każdy indywidualnie podchodził do Jezusa i wyznawał Go Panem swojego życia własnymi słowami. Zwykle, kiedy jest dużo ludzi, wybieramy jakąś inną formę tego wyznania. Piękne to jednak były chwile. Piękne wyznania. I cieszę się, że zrobiliśmy to właśnie tak...

A z mniej ważnych rzeczy... Godzina spędzona w banku na zakładaniu konta i wypytywaniu naszej zaprzyjaźnionej Virginii o wszystkie szczegóły, żebym wreszcie mógł zrozumieć w czym ułatwia mi życie to wszystko, co do tej pory zdaje mi się tylko to życie utrudniać. No i godziny spędzone z książką "doktoratową". Nareszcie się dziś wziąłem za coś, co powinienem był ruszyć już dawno temu. Zobaczymy na ile zapału wystarczy.

A dziś, kiedy medytowałem Słowo o poranku... poczułem się bardzo zmęczony. Ja od lat nie pracuję w parafii. Nie jestem przyzwyczajony do jej tempa i dynamizmu, zwłaszcza, że podkreślę to jeszcze raz - jest nas tylko dwóch. Ale to moje zmęczenie mnie nie przygnębia, bo ono dziś w sposób szczególny daje mi przystęp do Jezusa. Wszyscy utrudzeni i obciążeni mogą się zjawić przed Nim i nikt nie odejdzie w takim samym stanie, jak przyszedł. Wierzę w to i ufam, że nawet jeśli nie na ziemi, to w niebie nadejdzie kiedyś czas odpoczynku. A dzisiejsza radość rekolekcyjna jest dla mnie znaczącym pokrzepieniem. Bo przynajmniej widzę, że ten wysiłek ma jakiś sens. A jeśli jeszcze ktoś na nim skorzysta, to radość się podwaja...

Przyjdźcie do Jezusa i pozwólcie się pokrzepić... Bo w Jego obecności nawet w największym umęczeniu człek doznaje pocieszenia...

2 komentarze:

  1. Dzieki Ci o.Michale za Twoj blogoslawiony trud,za wspaniale rekolekcje.
    A Bogu na Wysokosciach, Chwala i Dziekczynienie za to,ze przyslal Ciebie do naszej Parafii.

    OdpowiedzUsuń
  2. Miło na duszy, lżej na sercu- takie słowa słyszeć, że doceniacie, jakimi szczęściarzami jesteście mieć takiego cudownego Kapłana, jakim jest o. Michał... Niech Bóg ma go w swojej opiece i prowadzi. Amen.

    OdpowiedzUsuń