piątek, 5 grudnia 2014

10 lat...



(Mt 7,21.24-27)
Jezus powiedział do swoich uczniów: Nie każdy, który Mi mówi: Panie, Panie!, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie. Każdego więc, kto tych słów moich słucha i wypełnia je, można porównać z człowiekiem roztropnym, który dom swój zbudował na skale. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i uderzyły w ten dom. On jednak nie runął, bo na skale był utwierdzony. Każdego zaś, kto tych słów moich słucha, a nie wypełnia ich, można porównać z człowiekiem nierozsądnym, który dom swój zbudował na piasku. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i rzuciły się na ten dom. I runął, a upadek jego był wielki.

Mili Moi...
Dziś minęło równe dziesięć lat od chwili, kiedy ostatecznie powiedziałem Panu Bogu "tak". Dziesiąta rocznica moich ślubów wieczystych... To było jeszcze w czasach, kiedy śluby składało się w sobotę najbliższą Uroczystości Niepokalanego Poczęcia, żeby goście mogli dotrzeć. I tym sposobem patronką naszego ślubowania została św. Barbara. Każdego roku proszę ją, żeby wymodliła mi tę łaskę, żebym umarł w habicie franciszkańskim.

Dziś myślałem nad tymi ślubami dużo... Wszak od dziesięciu lat  buduję jakiś gmach. Czy na skale, czy na piasku? Nie tak łatwo odpowiedzieć... Czasem mam takie wrażenie, że wszystko stoi na głowie. Ślub czystości, a wokół tyle obrazów, na których oko człek zatrzymuje czasem zbyt długo... Ślub ubóstwa, a żyję w kraju, gdzie normą zakonną jest mieć kartę kredytową i samochód. Ślub posłuszeństwa, a coraz częściej przełożeni nie wydają poleceń, bo boją się reakcji zakonnika... Czy to taki prawdziwy zakon, czy tylko zabawa? Czy po tych dziesięciu latach jestem bardziej, czy mniej franciszkaninem? Czy nasz Ojciec Franciszek w niebie raczej dumny, czy raczej zawstydzony na myśl o mnie?

Tak bardzo bym chciał przechodzić od słów do czynów, do faktów... Nie być tylko słuchaczem Słowa oszukującym samego siebie, ale również tym, który staje się podobny do Mistrza. I śluby mają mi w tym pomóc. Będzie tak tylko wówczas, kiedy będę nimi naprawdę żył... Więc w jedenasty rok wchodzę z postanowieniem, żeby wgłebić się w ich treść... I szukać istoty...

A dziś znów nowe doświadczenie. Pierwszy pogrzeb. Pochowaliśmy panią Berthę, lat 90. Trumna niebieska, pani w środku na niebiesko. Tak jakoś... optymistycznie :) Choć podczas Mszy nie było mi do śmiechu, kiedy do komunii podchodzili katolicy, którzy nie odróżniali swojej lewej ręki od prawej i chwytając Jezusa paluchami nie bardzo wiedzieli, czy włożyć Go do ust, czy raczej do kieszeni... Bardzo smutny obraz... Przepraszałem Pana za każdym razem, gdy coś takiego się zdarzało... Dużo emocji, bo człek nie wie co po kolei mówić, czytać, gdzie podejść, gdzie stanąć... Ale powiedziałbym, że opisywane zadanie zakończyło się sukcesem...

A po południu kolejna spowiedź furtek i trzy godziny posługi uwolnienia. Wyczerpujące, ale niesłychanie piękne i dające mi dużo radości. A na koniec dnia brat George przyniósł mi kurczaka z grilla i kanapkę z nogami kraba, dla uczczenia mojej rocznicy z najlepszymi życzeniami... I jak tu nie kochać braci?

PS. Na zakończenie chciałem się podzielić efektem dzisiejszego, kościelnego polowania... Nasz dziki lokator odzyskał wolność. Mam nadzieję, że jest z tego zadowolony.... My bardzo :)

3 komentarze:

  1. Taaa, kwalifikuje się Ojciec do tych naszych różnych dominikanów i Witoldów, co habit lub sutannę zrzucają w "proteście" :).
    Dziękuję za wierność zasadom!
    Dziękuję za prawdziwego ducha franciszkańskiego.
    Dziękuję za pokorę !
    Takich nam trzeba ...
    Szkoda, że korzystają z tych zalet inni, w obcem kraju, nie doceniający głębi posługi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojcze Michale.... Pamiętam Twoje słowa o moim Dniu, że "niebo się nade mną otworzy..." Niech niebo otwiera się nad Tobą codziennie, niech Słowo unosi Cię (jak na zdjęciu!) nad ziemią a Duch pociąga swoją mocą i łaską ku Niemu ! Buduj dalej Boże Królestwo, by urzeczywistniało się wszędzie, gdzie, gdzie Ty jesteś i pracujesz ! Nieś radość, miłość i pokój ! Myślę, że Ojcu Franciszkowi się to bardzo podoba ! Szczęść Boże !

    OdpowiedzUsuń
  3. Pani Barbaro,doceniamy,doceniamy i dziekujemu Panu Bogu,ze przyslal nam o.Michala.
    Slowo Boze przblizane przez Niego, zpada gleboko w serce i wydobywa pragnienie bliskosci z Trojca Sw.

    OdpowiedzUsuń