niedziela, 2 listopada 2014

szczęście...




(Mt 5,1-12a)
Jezus, widząc tłumy, wyszedł na górę. A gdy usiadł, przystąpili do Niego Jego uczniowie. Wtedy otworzył swoje usta i nauczał ich tymi słowami: Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie. Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni. Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię. Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni. Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią. Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą. Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi. Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie. Błogosławieni jesteście, gdy /ludzie/ wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was. Cieszcie się i radujcie, albowiem wielka jest wasza nagroda w niebie.

Mili Moi...
Prawie udało mi się skończyć rekolekcje maryjne dla kobiet. Jeszcze jedna konferencja i będzie dobrze. Wczoraj udało mi się stworzyć trzecią. Więc jest nadzieja...

U nas halołyny wczoraj... Chociaż w naszej dzielnicy łatwiej spotkać Portorykańczyka z różańcem  na szyi, niż przebrane dzieci, ale świadomie wybrałem się na spacer, żeby przyjrzeć się zjawisku. Raczej niemrawo się to rozwijało wokół nas. Nie uniknąłem oczywiście pytań czy jestem prawdziwy, czy to moje halołynowe przebranie. Ale do tego zdążyłem już przywyknąć... Miałem jednak również miłe spotkanie. Zatrzymała się przy mnie czarnoskóra kobieta i spytała, czy modlę się za naszą okolicę. Na moje potwierdzenie  odpowiedziała tylko - chwała Bogu, pomachała mi przyjaźnie i pojechała dalej. Znakiem tego i tu, blisko nas, są jakieś światła nadziei, to znaczy żyją wokół nas ludzie, których nie znamy, a którzy znają wartość tego, co dla nas jest sensem życia.

Dziś natomiast od rana prawdziwa gonitwa, bo poza dwiema Eucharystiami, kawał czasu spędziłem na Balu Wszystkich Świętych. Muszę przyznać, że nauczyciele i rodzice z naszej polskiej szkoły włożyli ogromnie dużo wysiłku, żeby dzieciaki radośnie spędziły ten dzień, w którym przecież cieszymy się świętością zbawionych. Chylę czoła wobec ich zaangażowania i pracy. Patronem balu był święty Franciszek i dzieciaki uczyły się o nim przechodząc od stacji do stacji. Miałem swoją rolę. Na mojej stacji uczyły się piosenki "Pokój i Dobro" no i naszego franciszkańskiego zawołania w takim samym brzmieniu, a wszystko to nabudowane na opowieści o wizycie Franciszka u sułtana w Egipcie... Dzieciaki zażyły też nieco tradycyjnej włoskiej kuchni (pizza i lody) więc były raczej zadowolone. Ja natomiast byłem w stanie tylko się położyć :)

Ale nie dało się... Bo dziś była akcja naprawy internetu, który ostatnimi dniami mocno już szwankował. A właściwie nie internet, tylko router. Więc dzięki Danielowi i jego pomocy mamy znowu dostęp do sieci... Nieskrępowany. A ja już zupełnie nie wiem jak się nazywam :)

Ale nad Słowem dzisiejszym pomyślałem, że trzeba być naprawdę mocno związanym z Bogiem, żeby zrozumieć tę Ewangelię, żeby się na nią nie oburzać i żeby nie wnioskować na jej podstawie, że chrześcijaństwo jest rzeczywiście religią dla słabeuszy, którym się w życiu nie udało i szukają jakiegoś wzniosłego uzasadnienia dla swojej porażki. A Jezus mówi po prostu - nie szukajcie szczęścia na zewnątrz. Możecie je znaleźć tylko w Bogu. To, co na zewnątrz, to przyjemność. Bardzo łatwo ją pomylić ze szczęściem prawdziwym, ale to nie to samo. Moje szczęście, którego chcę was nauczyć jest całkowicie niezależne od odczucia przyjemności. Może być całkiem niewesoło, a będziecie czuli się szczęśliwi. Tylko dlatego, że należycie do mnie. To jest wolność wobec poruszeń, pragnień, tęsknot, które dążą do przeżywania codzienności w sposób lekki, łatwy i przyjemny. Nawet, kiedy będziesz cierpiał, masz mnie. A ja ci mówię, że możesz być szczęśliwy już dziś. Nie tylko kiedyś, w przyszłości, ale rzeczywiście w godzinie, kiedy doświadczasz krzywdy, rozterki, niepewności, dramatów. Ja jestem przy tobie...

Tylko znając wartość Boga można w to wejść, można się na to zdecydować. A to mocny fundament dla świętości. Bo w takich okolicznościach już nic nie jest ważniejsze od Niego i On staje się ostateczną odpowiedzią na wszystko. Szczęście, pozwólcie, że ja was go nauczę - mówi Pan...



2 komentarze:

  1. Z krolikami nie wygramy, ale jak chociaz polowa z dzieci zapamietala powitanie "Pokoj i Dobro" to już złoto mamy w kieszeni ... :)

    OdpowiedzUsuń
  2. taaaa.... z królikami nie mamy szans :)

    OdpowiedzUsuń