sobota, 4 października 2014

jeśli wszedłeś między wrony... to posłuchaj jak i one...



zdj:flickr/aka Jens Rost/Lic CC
(Łk 10,13-16)
Biada tobie, Korozain! Biada tobie, Betsaido! Bo gdyby w Tyrze i Sydonie działy się cuda, które u was się dokonały, już dawno by się nawróciły, siedząc w worze pokutnym i w popiele. Toteż Tyrowi i Sydonowi lżej będzie na sądzie niżeli wam. A ty, Kafarnaum, czy aż do nieba masz być wyniesione? Aż do otchłani zejdziesz! Kto was słucha, Mnie słucha, a kto wami gardzi, Mną gardzi; lecz kto Mną gardzi, gardzi Tym, który Mnie posłał.

Mili Moi...
No i pierwszy piątek miesiąca października mamy właściwie za sobą. Dziś moje pierwsze odwiedziny u chorych. Mój przedobry proboszcz postanowił mi nieco podnieść poprzeczkę :) Trzy osoby i trzy adresy. Ale żaden do końca właściwy :) Dodatkowo, jedna z moich chorych... nie mówi po polsku :) I to jeszcze nie dramat - wszak mieszkamy w Ameryce. Ale ja nie wziąłem ze sobą żadnych modlitw po angielsku. Musiałem więc improwizować na bieżąco - this is the Lamb of God, who takes away the sins of the world... No jakoś trzeba było się odnaleźć :) Najważniejsze, że pani Basia obiecała modlitwę. Chorzy mogą uzyskać więcej. Ich serca bliżej serc Jezusa.

A po powrocie przygotowania do wieczornej liturgii, a zwłaszcza do Transitusu. To nasze franciszkańskie nabożeństwo jest bardzo piękne, ale dziś musieliśmy je mocno skrócić, ponieważ zbiegło się z Mszą pierwszopiątkową i wszystko i tak trwało mocno długo. Niemniej, kiedy już zredagowałem tekst, zaczęliśmy drukować. I po dwóch pierwszych stronach... skończył się toner w drukarce. Oczywiście w tym kraju nie można wyjść z domu i podreptać do sklepu za rogiem, żeby kupić :) Trzeba wsiąść w samochód i kilka ładnych mil przejechać. Tak też zrobiliśmy i dzięki temu nasi wierni mogli aktywnie uczestniczyć w nabożeństwie. A frekwencja była bardzo duża. I na Mszy wieczornej bardzo wiele osób. A po wszystkim jeszcze spotkanie z ministrantami i ich rodzicami rzecz jasna. Tylko oni mogą przywieźć dzieciaki do kościoła, a zdecydowana większość ma naprawdę daleko. I tych, którzy przywożą szczerze podziwiam, bo pomijając korzyści, które cała wspólnota Kościoła odnosi z faktu, że ministranci są przy ołtarzu, to jest to coś, co wymaga dużej dyscypliny. Większej pewnie od rodziców, niż od dzieci...

A dziś Pan przypomniał mi... słowa Benedykta XVI, który mówi o cichej apostazji w krajach Zachodu... Kto was słucha, mnie słucha, a kto wami gardzi, mną gardzi. Kontynuując temat wczorajszych dyskutantów, jeśli nikogo poza sobą w życiu nie słucham, to bardzo łatwo mi... stworzyć mój własny Kościół. Jednoosobowy. Ja tam tworzę prawo, ja oceniam w co warto, a w co nie warto wierzyć. Ja decyduję, które prawdy są prawdziwe, ja tworze bogów - na moją miarę, na moje potrzeby. Ja rzecz jasna nie zamierzam występować w Kościoła Katolickiego, ja nawet mogę w sakramentach uczestniczyć, a i pomodlić się czasem wypada. Ale reguły, zasady, normy, treści mojej wiary... Ustalam sam.

Co sprawia, że jesteśmy katolikami? Czy fakt, że ktoś polał nam głowę wodą, gdy byliśmy niemowlakami? A może fakt, że przed zgaszeniem światła odmawiam modlitwę Aniele Boży, której nauczyła mnie babcia? Może to, że do kościoła co niedziela chodzę... To czyni mnie katolikiem? Ale do garażu zaglądam znacznie częściej, niż raz w tygodniu. Czy to czyni mnie samochodem? Co sprawia, że mogę określić siebie jako człowieka przynależącego do wspólnoty? Ano identyfikacja z tym, w co ta wspólnota wierzy, z zasadami, które wyznaje, z treściami, które powinienem znać, przyjmować i wyznawać wraz z pozostałymi... A nie nieustannie dyskutować... A wszystko zaczyna się od pokornego słuchania. Od niego biorą początek różne cudowności....

Jedną z takich cudowności tego świata był i jest święty Franciszek, który do dziś inspiruje miliony. On najpierw słuchał. I to tych, o których mówiono wówczas, że nie warto - duchownych, którzy mieli bardzo, ale to bardzo słabe notowania. Słuchając ich, Franciszek zrozumiał, że Kościół można zmienić tylko w Kościele, z Kościołem i przez Kościół. I został w tej wspólnocie, z której wówczas odchodziło wielu. Myślę, że on ma wiele do powiedzenia wszystkim cichym apostatom współczesności... Gdyby tylko zechcieli posłuchać... Kogokolwiek innego poza sobą.

PS. A na koniec coś do posłuchania.... Ze środy....





1 komentarz:

  1. Witam Ojca Michał! Szczesc Boze!
    Dziękuje za kazanie! własciwie w tresci mówi o tym co było w Straszynie- POSTAW MNIE NA PIERWSZYM MIEJSCU. POJDZ ZA MNA.
    Ale do tego trzeba wracac. Codziennie to przypominac.
    Niby to wiemy, a przychodzi dzien, trudnosci, sprawy i znow zapominamy...
    jeszcze raz dziekuje za słowo.
    Z Panem Bogiem.

    Małgorzata P.

    OdpowiedzUsuń