niedziela, 5 października 2014

franciszkańska lekkość bytu...


zdj:flickr/h.koppdelaney/Lic CC
25 W owym czasie Jezus przemówił tymi słowami: "Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. 26 Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie. 27 Wszystko przekazał Mi Ojciec mój. Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn, i ten, komu Syn zechce objawić. 28 Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. 29 Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. 30 Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie". Mt, 11, 25-28

Mili Moi...
Morderczy dzień za mną :) Po porannych liturgiach, cotygodniowe spotkanie z dziećmi. Kosztuje mnie to zwykle wiele i jak zwykle sporo wątpliwości co do efektu. Ale działamy :) Potem kolejne spotkanie, które miało za zadanie stworzenie pewnej umowy o współpracy - więc burza mózgów. A potem wizyta Ciotki Klotki w naszej polskiej szkole. Tak, tak, to ta sama, która za dawnych czasów współprowadziła Tik-Tak. I przypomniało sie dzieciństwo, ze wszystkimi dziecięcymi hitami jej autorstwa, których teksty pamięta się do dziś - "bo fantazja, bo fantazja, bo fantazja jest od tego, żeby bawić się, żeby bawić się, żeby bawić się na całego"; czy "każdy ma jakiegoś bzika, każdy jakieś hobby ma, a ja w domu mam chomika, kota, rybki, oraz psa". Ale to jeszcze nie był koniec dnia. Prosto z tego spotkania biegłem na kurs Virtus. Każdy nowy pracownik jakichkolwiek agend kościelnych związanych z dziećmi, musi zostać przeszkolony w sprawach ochrony dzieci przed przemocą seksualną. Jako, że w naszej polskiej szkole pojawiło się kilka nowych pań, mieliśmy dziś ten kurs po polsku. I musze przyznać, że po doświadczeniach irlandzkich, gdzie oczekiwania wobec księży bywały czasem absurdalne, tutejszy kurs urzekł mnie swoją prostotą i wyważeniem treści. Co najważniejsze, nie jesteśmy traktowani jako potencjalni podejrzani, ale jako ludzie, którzy wiedząc więcej, mogą skuteczniej chronić dzieciaki przed różnymi zagrożeniami. Po tym trzygodzinnym kursie jeszcze modły i krótkie słowo do Franciszkańskiego Zakonu Świeckich i właśnie siadłem w fotelu, wciąż bez homilii na jutro... Na to się chyba mówi busy day...

A w tym wszystkim starałem się dziś nie zgubić świętego Franciszka... Cały dzień sobie myślałem czym on mnie urzekł i do dziś właściwie urzeka. A może dziś nawet bardziej, niż dawniej, jakoś głębiej... Przede wszystkim jego prostota i pokora. To cechy, których chyba zawsze mi brakowało, a w konsekwencji za nimi tęskniłem. Franciszek mi nimi niezwykle imponuje Wspominam sobie choćby te sytuacje, w których ludzie przychodzili i już za życia traktowali go jak świętego. A on zamiast z tego jakoś korzystać, mawiał do nich - nie chwalcie mnie, jeszcze mogę się ożenić i mieć gromadkę dzieci. Podobny obraz prostej pokory przypomniał mi się wraz z sytuacją, kiedy pewien wieśniak zwraca się do Franciszka słowami - czy ty jesteś tym Franciszkiem, o którym ludzie mówią, że jest święty? Po upewnieniu się, że to rzeczywiście ten Franciszek, ów wieśniak stwierdził - to bądź taki, jak o tobie mówią, bo wiele osób ci ufa. A Franciszek nie obruszył się, ale pocałował go w stopę za to napomnienie...

Po drugie jego ubóstwo, które czyniło go tak wolnym. Nie musiał się troszczyć o pomnażanie swojego majątku, nie musiał dbać o trzymanie go pod kluczem, nie obawiał się złodziei. Miał wszystko, co było mu niezbędne i szedł. Wolny jak wiatr. Zdałem sobie sprawę, że przyjechałem tu z jedną walizką i ciekaw jestem jak długo ten stan posiadania uda się utrzymać. Marzy mi się, żeby nie obrastać w rzeczy, żeby nie mieć, żeby być lekkim (i nie o wadze tu mówię, bo wskaźniki są bezlitosne), żeby Duch Święty nie męczył się za bardzo niosąc mnie tu i tam...

I wreszcie umiłowanie krzyża. Ta pasyjna duchowość Franciszka, wsparta jego całkiem realnymi cierpieniami rodzi mój najszczerszy podziw i chęć naśladowania. Alter Christus (Drugi Chrystus - jak był nazywany św. Franciszek) dowodzi, że można przeżyć życie będąc wtulonym w Chrystusowy krzyż i odnajdując najgłębszą motywację dla podejmowania działań pokutnych. Pokutnicy z Asyża, to była pierwotna nazwa naszego braterstwa. Co z niej zostało? Pytam samego siebie...

Może właśnie dlatego czytamy w uroczystość świętego Franciszka właśnie tę Ewangelię. Prosta, jasna, uboga w barwne obrazy, ascetyczna niemal w swoim przekazie... Taka Franciszkowa... I taka franciszkańska...

Wszystkim identyfikującym się z tym nurtem duchowości szczerze życzę przemieniającego doświadczenia Pokoju i Dobra...

3 komentarze:

  1. Przypomniały mi się i moje młode lata ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. "Ciociu Klociu nie bądź taka, wracaj zaraz do Tik-Taka. Nie siedź długo w górze tam, bo bez Ciebie smutno nam."

    OdpowiedzUsuń
  3. opowiedanie na temat Grzesia z motylem bylo wspaniale.... dzisiaj rozmawialam z Alkiem na ten temat i na przyszlosc wystarczy ze mu pokarze rece trzymajace motyla i powiem "it is up to you" i bedzie wiedzial o co chodzi..Bog Zaplac

    OdpowiedzUsuń