sobota, 18 października 2014

dziś jest ten czas...



zdj:flickr/Sprogz/Lic CC
(Łk 12,1-7)
Kiedy wielotysięczne tłumy zebrały się koło Niego, tak że jedni cisnęli się na drugich, zaczął mówić najpierw do swoich uczniów: Strzeżcie się kwasu, to znaczy obłudy faryzeuszów. Nie ma bowiem nic ukrytego, co by nie wyszło na jaw, ani nic tajemnego, co by się nie stało wiadome. Dlatego wszystko, co powiedzieliście w mroku, w świetle będzie słyszane, a coście w izbie szeptali do ucha, głosić będą na dachach. Lecz mówię wam, przyjaciołom moim: Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, a potem nic więcej uczynić nie mogą. Pokażę wam, kogo się macie obawiać: bójcie się Tego, który po zabiciu ma moc wtrącić do piekła. Tak, mówię wam: Tego się bójcie! Czyż nie sprzedają pięciu wróbli za dwa asy? A przecież żaden z nich nie jest zapomniany w oczach Bożych. U was zaś nawet włosy na głowie wszystkie są policzone. Nie bójcie się: jesteście ważniejsi niż wiele wróbli.

Mili Moi...
No dzień chyba trzeba uznać za nieco zmarnowany. W jakim sensie? Nie to, żebym się jakoś szczególnie lenił. Ale wybrałem się na poszukiwanie stroika i paska do gitary, popularnie zwanego "krawatem". Mapa sklepów muzycznych wydrukowana, woda i kanapki w plecaku :) Wszędzie daleko... Części sklepów nie udało mi sie odnaleźć mimo kilkakrotnego mijania obiektów obserwowanych na mapie. Ale do kilku zawitałem. Stroik kupiłem bez większego kłopotu. Bez większego piszę, bo pan sprzedawca na moją prośbę o stroik spytał czy do klarnetu, czy do saksofonu? Ja mu na to, że do gitary. Na co on zrobił wielkie oczy i stwierdził, że nie rozumie o co mi chodzi. Na to ja zrobiłem wielkie oczy (no bo jak można tego nie rozumieć i pracować w sklepie z gitarami). No więc zacząłem tłumaczyć obrazowo. Na co pan sprzedawca wykrzyknął radośnie, komunikując mi, że już rozumie... A za chwilę zrozumiałem i ja, że stroik do intrumentów dętych jest określany przez inne angielskie słowo, niż stroik do instrumentów strunowych... Na Boga! Czy twórcy tego języka naprawdę nie mieli co robić? :) Ale ja od dziś znam oba te słowa :)

Z paskiem jednak poszło znacznie gorzej. Nie miałem problemu z wyjaśnieniem o co mi chodzi, sprzedawcy nie mieli problemu ze zrozumieniem. Jedyny problem polegał na tym, że żaden sklep "krawata" w sprzedaży nie ma. Czasami podobno bywają, ale trudno określić kiedy i jak często. Jednakowoż sprzedawcy wykazali się niemałą doza kreatywności. Jeden przyniósł mi na przykład pasek do... saksofonu. Bo przecież wygląda podobnie do tego, co opisałem. Na moje pytanie czy to bezpieczne dla gitary nie umiał mi jednak odpowiedzieć. Mimo jego szczerego zapału nie dałem się skusić... I w tym sensie zmarnowałem dzień, że nie załatwiłem zamierzonego zakupu, namęczyłem się szukając różnych adresów, a niedzielna pieśń, którą miałem zagrać i zaśpiewać (o zgrozo - po angielsku) na Mszy z biskupem zawisła na... "krawacie".

Dobrze, że choć wieczorem mała pociecha. Spotkanie z ministrantami, którzy przejmują się swoją rolą i uważnie słuchają. Wierzę, że lada chwila będą chodzili jak w zegareczku, bo są dobrze zmotywowani.

A w Słowie odczytuję wielką zachętę do radykalizmu, przejrzystości, konsekwencji, jednoznaczności i zdecydowania. Te cechy w połączeniu z wiernością nauczaniu przyciągały ludzi do Kościoła w pierwszych wiekach. Wówczas nie drukowano ulotek, plakatów, nie noszono ze sobą transparentów z zaproszeniem na Eucharystię, nie trzeba było reklamować wiary. Świadectwo samych chrześcijan było tak silne, że wielu z tych, którzy ich spotykali, nie mogło pozostać już przy swoim dawnym życiu. Czasem pociągało to za sobą kłopoty, bardzo poważne kłopoty. Ich obrazem jest dzisiejszy patron - święty Ignacy Antiocheński, który jako jeden z wielu oddał życie za to, w co wierzył.

Tymczasem dziś wydaje się być jednak nieco słabiej. I być może powodem jest nasze podwójne życie. Jedno, które prowadzimy na "potrzeby Kościoła" i drugie, które wiąże się z "szeptaniem w izbie". Chrześcijanie, którzy sami nie do końca wierzą, w to, co wyznają swoimi ustami, nie wiedzą, dlaczego w to właśnie wierzą, a nie w co innego, którzy mają wiele zastrzeżeń do treści swojej wiary, a z niektórymi jej postulatami w ogóle się nie zgadzają, którzy, niczym chorągiewki na wietrze dają sobą miotać różnym sprzecznym z wiarą poglądom; tacy chrześcijanie nie mogą przekonać nikogo. Nie mogą, choćby bardzo się starali, nadrukowali tysiące ulotek,  a nawet chodzili po ulicach i je rozdawali.

Nie w reklamie bowiem siła, ale w świadectwie, które nie znosi dwuznaczności, które zwykle kosztuje, jest wymagające i które kształtuje nowe oblicze ziemi. Które staje się życiodajnym źródłem w Kościele. Kiedy więc Jezus dziś mówi - nie ma nic ukrytego, bo na dachach będą głosić to, co szepczecie po izbach, nie zapowiada dalekiej przyszłości związanej z Sądem Ostatecznym, ale mówi o dziś, tu i teraz. Bo to dziś widać, jak "na dachu" jakim jestem chrześcijaninem. Bo to dziś tego nie da się ukryć. Bo to dziś moje "podwójne życie" oddziałuje na wspólnotę Kościoła. Dziś jest czas świadectwa. Radykalnego, przejrzystego, konsekwentnego, jednoznacznego i zdecydowanego...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz