poniedziałek, 8 września 2014

życie zamar(z)ło...


zdj:flickr/Tom Gill./Lic CC
Z narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak. Po zaślubinach Matki Jego, Maryi, z Józefem, wpierw nim zamieszkali razem, znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego. Mąż Jej, Józef, który był człowiekiem sprawiedliwym i nie chciał narazić Jej na zniesławienie, zamierzał oddalić Ją potajemnie. Gdy powziął tę myśl, oto anioł Pański ukazał mu się we śnie i rzekł: Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło. Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów . A stało się to wszystko, aby się wypełniło słowo Pańskie powiedziane przez Proroka: Oto Dziewica pocznie i porodzi Syna, któremu nadadzą imię Emmanuel, to znaczy: Bóg z nami. (Mt 1, 18-23)

Mili Moi...
No dziś dzień kilku "pierwszych razów". Po raz pierwszy od siedmiu lat odprawiłem Eucharystię po angielsku. Teksty w Mszale amerykańskim nieco się różnią od tych w irlandzkim, ale jakoś się udało. Tak przynajmniej twierdziło sześć Polek, które znalazły się pośród ośmiu osób obecnych :) Podobno mój akcent jest niezły :) Najważniejsze, że mnie ktoś zrozumiał. Potem był pierwszy kurs samochodem, z proboszczem siedzącym obok, żeby doradzał gdzie skręcać. Automatyczna skrzynia biegów sprawia, że trzeba wyłączyć z działania lewą nogę i prawą rękę :) Dotarliśmy szczęśliwie na zakupy, zatankowaliśmy - wszystkiego muszę się nauczyć... A potem przez resztę dnia pucowałem swój pokój i zbierałem po całym domu różne meble, które wreszcie znalazły swoje miejsce :) Jest skromnie i pustawo. I to mnie cieszy... Teraz popijam popołudniową kawkę i oczekuję na Eucharystię wieczorną, którą dziś również sprawujemy z okazji święta.

A kiedy myślę dziś o świętym Józefie, to wchodzę jakoś w tajemnice współodczuwania z nim. Bo myślę, że jemu naprawdę zawalił się świat, kiedy dowiedział się o Maryi... Wszystkie plany, marzenia, ułożona i przemyślana przyszłość. Poczucie bezpieczeństwa? Przekonanie, że ma wszystko pod kontrolą? Stabilność? Wierność? Honor? Wszystkie te słowa zbladły i straciły jakoś na znaczeniu...

Próbowałem sobie w jakikolwiek sposób wyobrazić podobną sytuację w swoim życiu. Ale niewiele przychodziło mi do głowy. Zarówno, kiedy myślałem o teraźniejszości, jak i o przeszłości. Może o przeszłości bardziej. Kiedy dokonywały się moje wybory. Przecież wszystko mogłoby wyglądać inaczej. Czasem błędy, które człek popełnia, przynoszą ze sobą poważne konsekwencje. Bywa, że na całe życie. Ale przecież Józef nie popełnił żadnego błędu. A może po prostu wziął sobie zbyt młodą żonę? A może trafiła mu sie jakaś... Człowiek - różne myśli... Wszystko zamar(z)ło...

On naprawdę potrzebował anioła, który ocali to małżeństwo, który mu wyjaśni, wytłumaczy, a nade wszystko wyzwoli z lęku, który jest najgorszym doradcą przy podejmowaniu ważnych decyzji. Anioł przyszedł. I Józef mu uwierzył. W coś, co całkowicie przekracza ludzkie możliwości zrozumienia. Józef postanowił wierzyć wbrew wszystkim domysłom, przypuszczeniom, a nawet faktom, opierając sie na czymś tak ulotnym jak sen... Jak bardzo musiał kochać Maryję. Jak bardzo musiało mu zależeć na ich wspólnym życiu...

Józef to chyba dobry patron tych, którym zawalił się świat... Może warto się z nim zaprzyjaźnić...

2 komentarze:

  1. Piękne i tak bliskie teraz mojemu sercu...utrata poczucia bezpieczeństwa, wierności, kontroli,stabilności,jak trudno i często graniczy z cudem, by uwierzyć na nowo w drugą osobę...a Józef uwierzył,bo wiara i miłość do Boga i Maryi przywróciła zaufanie...

    OdpowiedzUsuń
  2. "Może warto się z nim zaprzyjaźnić..."
    może... uleczenia..zaufania potrzeba by... może warto... albo...
    albo zacisnąć zęby i znowu odbudowywać świat po swojemu

    OdpowiedzUsuń