poniedziałek, 1 września 2014

zwyczajni prorocy..

 
zdj:flick/saffron100_uk/Lic CC
 
Mili Moi...
Przepraszam, że ostatnio dość nieregularnie się tu zjawiam, ale zarówno z dostępem do internetu nie najlepiej, jak i fakt, że ostatnie dni w Polsce są nader intensywne to sprawia. W sobotę wizyta u rodzinki we Władysławowie i mile spędzony czas. A wczoraj... Moja ukochana Gdynia - "pierwsza miłość". Jakoś tak dziwnie się układa, że żegnam się z Gdynią, kiedy na dłużej wyjeżdżam za granicę. Tak było, kiedy jechałem do Irlandii, tak jest i dziś :) Choć oczywiście pożegnanie pożegnaniu nierówne... Wówczas żegnałem się z ludźmi, dziś raczej z miejscami... Ale... Przede wszystkim wczorajszy dzień to spowiedź furtek, czyli spowiedź połączona z modlitwą o uwolnienie. Jedna dusza, mam nadzieję, od wczoraj nieco wolniejsza... A potem dwa urocze spotkania, bardziej już towarzyskie... A na mszy misjonarz z Afryki, który dał mi jedną dobrą radę przed wyjazdem - niczym się nie przejmuj i miej luz nawet jeśli ci coś nie będzie wychodziło :) Nie ma to jak misjonarze... A dziś dzień spędzony w lesie na moim ulubionym zajęciu - zbieraniu grzybów. I nawet nieźle się udało :)

Takie to wydarzenia dni ostatnich... Zwyczajne właściwie. I to jeszcze nie koniec Jutro i pojutrze kolejne spowiedzi furtek, kolejne ważne spotkania, chyba takie pożegnalne właściwie, choć nie lubię tak o nich myśleć... Zwyczajność. Dokładnie taka, jak Jezusowa, kiedy przyszedł do Nazaretu i jak zwykle wszedł do synagogi. Czytał, komentował. Nie trafiło. I nawet On był nieco zaskoczony. Prorok i ojczyzna - te dwa słowa nie są specjalnie zaprzyjaźnione. I co w związku z tym?

Czy raczej prorok winien ojczyznę zmienić, czy może ojczyzna przychylniejszym okiem spojrzeć na proroka? Właściwie oba warianty są możliwe. Każdy "prorok" doświadcza tego samego w swojej skali i w swojej "ojczyźnie". Z pewnością niektórzy z was mogą przywołać choćby przykład swoich własnych rodzin, które przypominają nazaretańskich słuchaczy. Ja właśnie taką mam i wiem, że jeśli nawrócenie przyjdzie, to raczej z zewnątrz. Ja nie mam tu nic do powiedzenia... A więc zmiana ojczyzny? No spróbujemy tego wariantu... Zarówno jeśli chodzi o pozostawienie mojej rodziny daleko za sobą, jak i pozostawienie ojczyzny w sensie kraju, który uważam za swój...

Czy Pan zechce wzmocnić moje słowo? Czy weźmie pod uwagę mój wysiłek, żeby stawać się bardziej skutecznym dla Niego? Tego nie wiem... Wiem jedno... Mam szczerą wolę poddać Mu się całkowicie. I jeśli zaprasza mnie do innej ojczyzny (gdziekolwiek i czymkolwiek ona jest) to jestem gotów. Bo tu, jestem głęboko o tym przekonany, chodzi jednak o coś więcej, niż o mnie samego. I niezależnie od tego jakie wątpliwości mną targają, czy jakie obawy miewam - trzeba iść, bo On zaprasza (w to nie wątpię w najmniejszym stopniu). A po co??? Tego, ufam, dowiem się wkrótce...

Prorok i ojczyzna... To Ty i ja... To miejsce i ten czas... Ten sam Jezus i Jego odwieczne Słowo... Odwagi!!! Takiej "zwyczajnej - niezwyczajnej"...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz