niedziela, 14 września 2014

modląc się o urodzaj...


(Łk 6,43-49)
Nie jest dobrym drzewem to, które wydaje zły owoc, ani złym drzewem to, które wydaje dobry owoc. Po owocu bowiem poznaje się każde drzewo; nie zrywa się fig z ciernia ani z krzaka jeżyny nie zbiera się winogron. Dobry człowiek z dobrego skarbca swego serca wydobywa dobro, a zły człowiek ze złego skarbca wydobywa zło. Bo z obfitości serca mówią jego usta. Czemu to wzywacie Mnie: Panie, Panie, a nie czynicie tego, co mówię? Pokażę wam, do kogo podobny jest każdy, kto przychodzi do Mnie, słucha słów moich i wypełnia je. Podobny jest do człowieka, który buduje dom: wkopał się głęboko i fundament założył na skale. Gdy przyszła powódź, potok wezbrany uderzył w ten dom, ale nie zdołał go naruszyć, ponieważ był dobrze zbudowany. Lecz ten, kto słucha, a nie wypełnia, podobny jest do człowieka, który zbudował dom na ziemi bez fundamentu. [Gdy] potok uderzył w niego, od razu runął, a upadek jego był wielki.

Mili Moi...
A dziś za to było pracowicie :) Po pierwsze rozpoczęliśmy Eucharystią rok szkolny w polskiej szkole, która w soboty spotyka się w naszych, parafialnych pomieszczeniach. Nie jest to pewnie znów aż tak wielka praca, ale było to właściwie moje pierwsze spotkanie z dzieciakami. A będę się z nimi spotykał co tydzień w ramach takiej krótkiej katechezy - przygotowania do niedzielnej liturgii. Po Mszy natomiast zająłem się porządkami. Ale nie w swojej zakonnej celi, jeno na przeciwko, w jednym z pokoi naszego domu, który od lat służył za magazyn. Takich magazynów mamy więcej, więc roboty zapowiada się na jeszcze wiele dni, ale jak cieszy, kiedy już cokolwiek w tym pokoju widać. Dziś wyniosłem cały kontener śmieci - różnych staroci zbieranych przez lata. Od telewizorów, po elektryczne maszyny do pisania. Do sprzętów pożegnanych dołączył również wzmiankowany wczoraj odkurzacz :) Po południu byłem umorusany, ale szczęśliwy... No, połowicznie szczęśliwy. Bo zapomniałem w owym pokoju zajrzeć do szafy w ścianie. Tam również gratów na kilka kursów. Podziwiam w tym wszystkim mojego proboszcza, który nie protestował zanadto, a nawet w pewnej chwili dołączył się do wywalania :) Jak powiedziałem pracy mi z pewnością przez kilka tygodni nie zabraknie :)

Po południu zaś zasiadłem nad niedzielnym kazaniem... Hmmm... Dawno już tego nie robiłem. Nie przygotowywałem kazania na niedzielne spotkanie z wiernymi w kościele. Ile mi to radości dało, choć chwilę mi zajęło, żeby się do tego zabrać. Jak już wspominałem kiedyś, studia z homiletyki mają tę "wadę", że po nich człowiek wie, jak być powinno, co sprawia, że wątki mu się plączą i wszystko przecedza przez durszlak owej wiedzy... Niemniej homilia powstała. I jutro, jeśli Pan pozwoli się obudzić, zostanie dwukrotnie wygłoszona...

A swoją drogą... Dziś o poranku za oknem trochę inne oblicze Ameryki. O 4 rano, gdzieś niedaleko, padło pięć strzałów. Ja rzecz jasna nie usłyszałbym ich pewnie nawet gdyby mi strzelano nad uchem, ale proboszcz mnie o sytuacji poinformował. I rzeczywiście nasza przyklasztorna ulica była przez pół dnia zamknięta przez Policję prowadzącą dochodzenie...

Minął tydzień mojego pobytu tutaj. To bardzo mało. Właściwie prawie nic... Ale Słowo mnie prowokuje do refleksji - co dałem z siebie. Bo człowiek dobry z dobrego serca czerpie dobre owoce... Dobre drzewo zawsze je rodzi... Myślę sobie jaka jest ta moja Ameryka pierwszego tygodnia i jaki ja jestem w niej? Co mnie najbardziej fascynuje, a co niepokoi? Gdzie w tym wszystkim ludzie? Okazji nie było jeszcze zbyt wiele, ale chciałbym tyle dać. Każdy pomysł współpracy przyjmuję tu z wielką radością. Na szczęście całkowicie zgodni jesteśmy z proboszczem co do zasady - Ducha nie gaście... Jeśli ktoś przychodzi z propozycją, to dlaczego nie wesprzeć, zwłaszcza jeśli dobra... Wciąż dawać więcej i więcej... Przelewa się ta łaska we mnie i boję się, żebym nie eksplodował :) Dziś już ustaliliśmy błogosławieństwo zwierzaków w uroczystość świętego Franciszka. Pojawiła się dyrektorka chóru z planem i propozycjami. Omawiamy odpust parafialny. A na owoce trzeba poczekać... Ważne chyba żeby wkładać w ich uprawę cały wysiłek i trud. Uczciwie... A Jezus nie poskąpi niczego. I przyjdzie czas urodzaju...

1 komentarz:

  1. Myślę, że trzeba pamiętać, żeby też jednak brać, czerpać od innych. Jeśli się o tym zapomni, mogą być tego przykre konsekwencje. Niech Ojciec uważa na siebie! Pamiętam w modlitwie, pax!

    OdpowiedzUsuń